W głowie się nie mieści!

Konkursowa instalacja fryzjerska, ze statkiem na czubku głowy? Czy ślubna fryzura, której stylizacja trwała kilka godzin? Niespotykane koafiury, mogą być realizacją marzeń na specjalne okazje, bądź sposobem na wyrażenie swojego stylu. Ich posiadacze, oprócz fantazji, mają także swoje święto-Dzień Dziwnych Fryzur, który przypada 16 lipca.

Pomysłów na uczesania i fantazyjne koloryzacje jest mnóstwo. Czasem jednak zdarza się, że fryzjerzy stawiają czoła naprawdę nietypowym wyzwaniom.

– Klientka miała włosy sięgające poniżej pasa, a moim zadaniem było stworzenie ślubnego uczesania, na które składały się dwa serca i koronka na samej górze. Taką fryzurę wymarzyła sobie panna młoda, która przyjechała z Francji, aby stanąć na ślubnym kobiercu tu, w Lubinie – mówi Dariusz Jankowski, stylista fryzur.

Stylizacja fryzury panny młodej trwała niemal trzy godziny, a pracowało nad nią kilka osób, bo z pewnością nie było to łatwe zadanie. Podobnie z resztą, jak pielęgnacja zaskakującej czupryny, którą nosi Adrian „AFRO” Kaczkowski. Młody lubinianin zawsze wzbudza duże zainteresowanie i często słyszy jedno pytanie:

– „Czy to prawdziwe?”, odpowiadam wtedy, że tak, chociaż ludzie często myślą, że to peruka. Muszę wtedy pokazywać, że na linii włosów nie ma żadnych doczepów czy kleju. Czasem bywa tak, że bardziej dociekliwi chcąc sprawdzić czy to na pewno nie peruka, pociągają mnie za włosy – mówi Adrian „AFRO” Kaczkowski, mieszkaniec Lubina.

Adrian zaczął zapuszczać afro trzy lata temu, za namową znajomych z technikum fotograficznego. Choć jest już wykształconym fotografem, woli stawać po drugiej stronie obiektywu i trzeba przyznać, że jest wdzięcznym fotomodelem.

Podobnie jak Adrian, z fotografią jest także związana kolejna posiadaczka zaskakującej fryzury. Katarzyna Piela niezmiennie od dwudziestu lat, nosi imponujące dredy.

– Można z nich robić warkocze, koki czy nosić rozpuszczone ale nie polecam robić tego w pobliżu ognisk ani tokarek – śmieje się Katarzyna Piela.

Jej fryzura także wzbudza duże zainteresowanie i jest zadziwiająca zwłaszcza dla przedstawicieli starszego pokolenia.

– Chciałabym obalić pewien mit, bo większość ludzi twierdzi, że tych włosów się po prostu nie myje. Otóż myje się, a właściwie można powiedzieć, że pierze, jak sweter. Niestety na szamponie nie da się zaoszczędzić przy takiej fryzurze. Dredy pielęgnuję sama, nie chodzę do fryzjera. Jest to fryzura, która wymaga bardzo dużo cierpliwości i bardzo dużo czasu. Poprawia się ją po prostu szydełkiem – mówi Katarzyna Piela.

Można by rzec: koronkowa robota, ale dla takiego efektu warto. Przecież odważne, zadziwiające i wyróżniające się na tle innych fryzury, są znakomitym sposobem na wyrażenie swojego stylu czy temperamentu. A w tej kwestii nie ma co dzielić włosa na czworo.

SIL

Więcej szczegółów w materiale video:

Dodaj komentarz