– Interwencja nie była fachowa, a policjanci nie wykazali się empatią – tak rzecznik głogowskiej policji tłumaczy piątkową sytuację. Przypomnijmy: policjanci nie udzielili pomocy rannemu chłopcu, odmówili też przewiezienia go do szpitala. Tłumaczyli się przepisami.
10-letni chłopiec przewrócił się i rozciął głowę. Zakrwawionemu dziecku pomogła przypadkowa głogowianka. Kobieta poprosiła policjantów z radiowozu, który stał na czerwonym świetle, by zawieźli dziecko do szpitala.
– Policjantka stwierdziła, że nie mogą zabrać chłopca, bo nie mogą przewozić osób, potem zamknęła szybę i policjanci odjechali bez żadnej reakcji – mówi Ewelina Adamska, głogowianka która udzieliła pomocy chłopcu.
O sprawie mówi się już nie tylko w regionie, ale i w całej Polsce.
– Bezduszność i brak człowieczeństwa – mówi głogowianka poproszona przez nas o komentarz.
Tymczasem rzecznik głogowskiej policji tak tłumaczy zachowanie policjantów.
– Policjanci ocenili sytuację. Chłopak stał spokojnie z boku widać było, że jest zraniony, ale w świetle przepisów, które obowiązują policjantów, nie mogli dokonać przewozu tego dziecka radiowozem. Zaproponowali tej pani wezwanie pogotowia, na co kobieta odparła, że sama wezwie pogotowie i nie potrzebuje już pomocy – mówi Bogdan Kaleta, rzecznik KPP w Głogowie.
Oficer prasowy przyznaje, że policjanci nie zachowali się profesjonalnie.
– Ich błąd polegał na tym, że nie zatrzymali radiowozu i nie starali się doprowadzić tej interwencji do końca. Z formalnego punktu widzenia, policjanci nie popełnili ogromnych błędów. Natomiast z punktu ludzkiej empatii powinni tę sprawę wyjaśnić i za takie zachowanie policjantów przepraszamy – mówi Bogdan Kaleta.
Na wniosek Komendanta Powiatowego Policji w Głogowie wszczęto postępowanie wyjaśniające w tej sprawie. Szef funkcjonariuszy spotka się także z rodziną chłopca, aby przeprosić ich za zachowanie swoich podwładnych.
Zobacz także na
O sprawie informowaliśmy tutaj