W niektórych częściach Głogowa można robić sianokosy, a nawet żniwa. Miasto zarasta trawą. Taką wizję przedstawił radny Sławomir Majewski (na zdj.) podczas wczorajszej sesji. Winą za to obarczył, mający większość w radzie miejskiej, Klub Jana Zubowskiego, bo obniżył wydatki na utrzymanie zieleni w mieście. „Zarzuty są nieuzasadnione” – usłyszał w odpowiedzi. Jak jest naprawdę?
Podczas sesji radny Sławomir Majewski pokazał zdjęcia kilku miejsc w Głogowie, gdzie – jego zdaniem – trawa nie jest na bieżąco koszona. Wymienił m.in. Plac 1000-lecia, gdzie jak stwierdził, kiedyś rosły kwiaty, a teraz zielsko. O okolicach innej ulicy w rejonie Ostrowa Tumskiego powiedział, że można tam robić „nie tylko sianokosy, ale także żniwa”. I złożył wniosek.
– Szczególnie zwracam się do radnych z Klubu Jana Zubowskiego – mówił radny Majewski. – Tereny zielone nie są odpowiednio utrzymane, bo obcięli budżet na utrzymanie zieleni.
Emocjonującym wystąpieniem Sławomira Majewskiego nie był zdziwiony przedstawiciel Klubu Jana Zubowskiego.
– Bardzo często występuje w sposób ekspresyjny, barwny – mówił Marek Sienkiewicz, radny KWW Jana Zubowskiego. – To jest złotouste, ale to przerost formy nad treścią. A zarzuty są nieuzasadnione.
Wątpliwości związane z utrzymaniem zieleni w mieście wyjaśnia Piotr Poznański, zastępca prezydenta, który nie ukrywa, że ten rok – choćby w porównaniu do poprzedniego – jest inny: częste opady deszczu przeplatają się ciepłymi dniami, więc wegetacja roślin następuje bardzo szybko. Koszenie, jak dodaje, odbywa się kolejno na poszczególnych osiedlach. I bywa, że jak z jednego pracownicy przejdą na drugie, to na tym pierwszym znów wyrośnie trawa.
– Myślę, że w niedługim czasie miasto będzie całkowicie uporządkowane pod tym względem – dodaje zastępca prezydenta.
Wychodzi na to, że głównym winowajcą jest pogoda. Częste opady przeplatane ciepłymi dniami powodują, że wszystko szybko rośnie. Za szybko.
Zobacz także:
UR