Nawet 50 tys. euro musi zebrać legnicki gimnazjalista Adam Kustra-Lipiński, który zmaga się z guzem mózgu. O tym, że musi poddać się leczeniu w Niemczech dowiedział się zaledwie kilka tygodni temu.
Adam przygotowuje się właśnie do najważniejszej walki swojego życia. O tym, jak dowiedział się o chorobie i tym, co go czeka pisze na swoim profilu Facebook:
„W ciągu jednego dnia, a właściwie jednej godziny, zmieniło się całe moje życie. Ostatniego dnia ferii zimowych trafiłem do szpitala w Legnicy z powodu bólu głowy i wymiotów. Lekarze wykonali mi tomografię głowy, później rezonans. Diagnoza – guz mózgu. Bardzo duży. Tak duży, że groziło wklinowaniem. Nie mogli mnie przetransportować do specjalistycznej kliniki, bo mogłem tego nie przeżyć. Po kilkudniowej stabilizacji lekami trafiłem na neurochirurgię do Wrocławia. Tak kolejna zła wiadomość: guz jest nieoperacyjny. Wykonano mi biopsję mózgu – bardzo ryzykowną, bo guz jest mocno unaczyniony. Wszystko na szczęście poszło dobrze. Rozpoczął się czas oczekiwania na wynik badania histopatologicznego. Wtedy rodzice i ja sam zaczęliśmy oswajać słowa typu: RAK, NOWOTWÓR, ZŁOŚLIWY, NIEOPERACYJNY. Mama popłakiwała po kątach tak, żebym nie widział. Tato udawał, że właściwie to nic się nie stało, bo damy sobie z tym radę, ale ja już wiedziałem, że odtąd nic nie będzie takie, jak było: basen, treningi, zawody, zgrupowania, szkoła, znajomi, koncerty z siostrą, wypady rowerowe z bratem. „Nie mogę, nie mam siły, nie dam rady” – tylko takie słowa miałem w głowie. A Julka, moja dziewczyna, czy Ona mnie nie zostawi? Po co jej taki kaleka, który nawet głową nie może ruszyć, bo go boli ? I kiedy ja umrę? Czy ja jestem śmiertelnie chory?
Po tygodniu przyszedł wynik: NOWOTWÓR ZŁOŚLIWY MÓZGU PNET. Przewieziono mnie do Przylądka Nadziei we Wrocławiu. Wtedy jeszcze myślałem, że to na chwilę, to nie potrwa długo. Teraz już wiem, że przede mną cztery cykle wyniszczającej chemioterapii (pierwszy mam już za sobą), później radioterapia (alternatywnie protonoterapia w Niemczech, o ile uda nam się zebrać sumę około 50 tysięcy Euro) i chemia podtrzymująca. Jeśli okaże się, że guz jest chemiowrażliwy i zmniejsza się pod wpływem leczenia, to spróbujemy znaleźć klinikę i lekarzy, którzy podejmą się operacji jego wycięcia. Nie wiemy jeszcze, gdzie mogłoby to być i ile mogłoby kosztować, ale to byłaby dla mnie duża szansa. Nauczyliśmy się jednak nie wybiegać z planami w przyszłość i żyć tu i teraz, więc na razie Przylądek Nadziei stał się moim drugim domem, tu czuję się spokojnie i bezpiecznie. Czekam jednak na te krótkie chwile, te parę dni między cyklami, gdy mogę pojechać do domu. No i na Julkę, która odwiedza mnie, kiedy tylko może.
Ps: Jeszcze dwa plusy są z tego chorowania: zwolnili mnie z egzaminów gimnazjalnych a Fundacja „Mam Marzenie” stara się załatwić mi bilet na kwietniowy koncert zespołu Metallica. Może kolejna chemia nie wyniszczy mnie jeszcze tak bardzo i będę mógł pojechać.”
Każdy, kto chce wesprzeć Adama, może to zrobić, np. oddając 1 proc. swojego podatku. Wypełniając PIT wystarczy wpisać w odpowiedniej rubryce KRS: 0000270261 z celem szczegółowym: Dla Adasia 8977.
Wspomóc gimnazjalistę w walce z chorobą można również przelewając pieniądze na specjalne konto, na rachunek bankowy: 55 1680 1017 0000 3000 1614 5263 PLUS BANK S.A. w tytule wpisując: Dla Adasia 8977.
Dziękuję za pomoc 🙂