Fałszywe alarmy w szkołach pod lupą prokuratury

Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie fałszywych alarmów bombowych, które utrudniły wielu maturzystom przystąpienie do egzaminu dojrzałości. Nieoficjalnie mówi się, że zawiadomienia o rzekomym zagrożeniu są sprawką użytkowników Darknetu, czyli ukrytej przestrzeni internetowej.

Przypomnijmy, informację, że ktoś może próbować zakłócać przebieg egzaminu, policja przekazała dyrektorom szkół już w zeszłym tygodniu.

W całym kraju fałszywe alarmy objęły 122 szkoły w poniedziałek i 663 – we wtorek. W naszym regionie dostarczyły dodatkowego stresu maturzystom z Bolkowa, Głogowa, Lubina i Legnicy. 8 maja sytuacja wróciła już do normy.

– Centralne Biuro Śledcze Policji oceniło wiarygodność informacji przekazywanej do szkół jako „niską”. Wszystkie alarmy, zarówno dzisiejsze, jak i z poniedziałku i wtorku, okazały się fałszywe. Egzamin maturalny – pomimo próby zaburzenia jego przeprowadzania – odbywa się we wszystkich szkołach – podsumowuje Marcin Smolik, dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej.

Śledztwo w tej sprawie prowadzi Wydział do Walki z Cyberprzestępczością komendy stołecznej, pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

– Z uwagi na dobro prowadzonego śledztwa nie informujemy o zrealizowanych, realizowanych oraz planowanych czynnościach, jak też poczynionych na tym etapie postępowania ustaleniach – mówi Łukasz Łapczyński, rzecznik prasowy PO w Warszawie.

zrzut ekranu

O tym, kto stoi za alarmami, pisał m.in. portal Spidersweb, który wskazał na użytkowników Darknetu – części sieci niedostępnej za pośrednictwem zwykłych przeglądarek internetowych. To może skutecznie utrudnić policjantom zatrzymanie sprawców.

Alarmy w szkołach były kolejną falą fałszywych ostrzeżeń. Kilka tygodni wcześniej w podobny sposób na nogi postawieni zostali pracownicy m.in. urzędów skarbowych i supermarketów w całej Polsce.

Fot. Daniel Śmiłowski

Dodaj komentarz