Dyrektor legnickiego pogotowia odchodzi. „Ile można?”

Andrzej Hap, dyrektor Pogotowia Ratunkowego w Legnicy

Niemal przez 20 lat kierował pogotowiem w Legnicy, dziś… ma już dość. Andrzej Hap zdecydował zwolnić się z pracy, bo – jak tłumaczy – nie zgadza się z decyzjami, które w ostatnich latach dotykały służbę zdrowia. – Nie mam na nie wpływu i postanowiłem, że nie mogę ich już realizować – zaznacza.

Decyzja była przemyślana – przekonuje Hap. I wyjaśnia, że z myślą o odejściu pogodził się już jakiś czas temu.

– Ile można się szarpać, prosić, walczyć? Ile można mówić pracownikom w oczy: poczekajcie, podwyżka wreszcie będzie? Znudziło mnie to. Niech zaczną rządzić ci, którzy podejmują decyzje – tak Andrzej Hap, wieloletni dyrektor Pogotowia Ratunkowego w Legnicy wyjaśnia swój wybór. – Nie jesteśmy firmą, która prowadzi produkcję, załatwia rynek zbytu i może wyjść finansowo na prostą. Jesteśmy uzależnieni od budżetu, nie mamy możliwości dorabiania na boku. Doszedłem zatem do prostego wniosku: jeśli wprowadzane są decyzje, z którymi się nie zgadzam, nie mając równocześnie na nie wpływu, pozostaje zrezygnować. Inaczej oznaczałoby to, że akceptuję to, co się dzieje – dodaje.

A dzieje się źle – przekonuje sam dyrektor oraz jego podwładni. Przykład? Od sześciu lat bazowa stawka tzw. dobokaretki praktycznie nie wzrosła. W tym czasie w górę poszły natomiast niemal wszystkie koszty. – Władza pod naciskiem dała podwyżki ratownikom i pielęgniarkom, ale to załtawiło temat tylko w niewielkim stopniu. Brakuje uregulowań dotyczących finansowania ambulansów, do tego decyzje o wysokości podwyżki najniższych wynagrodzeń… Powodów mojej decyzji jest wiele i długoby o nich opowiadać. Nastąpiło zmęczenie materiału – przekonuje Hap.

Dotychczasowy szef legnickiego pogotowia planuje pozostać na stanowisku przez najbliższy miesiąc. A później?

– Jestem chirurgiem i na szczęście nie przerwałem zawodowych praktyk na oddziale chirurgii onkologicznej. Planuję osiąść tam na stałe i pracować w spokoju, a nie – jak dotychczas – latać z wywieszonym językiem i na siłę załatwiać czyjeś… nienajmądrzejsze pomysły – kończy Andrzej Hap.

 

Materiał filmowy:

Dodaj komentarz