Do więzienia po 35 latach od zbrodni

Fot. Krzysztof Raczkowiak
Fot. Krzysztof Raczkowiak

W 35. rocznicę Zbrodni Lubińskiej Jan M., były zastępca komendanta milicji obywatelskiej, który nakazał strzelać do mieszkańców podczas pokojowej demonstracji, ma w końcu trafić za kratki. Dziś w Sądzie Okręgowym we Wrocławiu zapadł wyrok w ciągnącej się od lat sprawie. Sąd zdecydował, że Jan M. może już odsiedzieć swoją karę, czyli 3,5 roku więzienia.

Proces Jana M. ciągnął się kilkanaście lat. Ostatecznie, w 2007 roku został skazany prawomocnym wyrokiem, ale były milicjant wciąż unikał więzienia, wskazując na zły stan zdrowia. Dziś sąd podjął zawieszone postępowanie wykonawcze i jednocześnie nie uwzględnił wniosku skazanego o dalsze odroczenie wykonania kary. Tym samym sąd zdecydował, że jego stan zdrowia jest na tyle dobry, że może już odsiedzieć swoją karę. Pod warunkiem, że zakład karny będzie wyposażony w oddział szpitalny.

– Po uzyskaniu opinii z Katedry Medycyny Sądowej we Wrocławiu, uwzględniającej opinie lekarzy oraz badanie skazanego, sąd orzekł, że jego aktualny stan zdrowia umożliwia mu odbywanie kary w warunkach izolacji, pod warunkiem umieszczenia go w zakładzie karnym posiadającym oddział szpitalny oraz umożliwienia mu kontynuacji leczenia stwierdzonych u niego schorzeń, w tym rehabilitacji, musi mieć też dostęp do leków i kontynuowaną dietę – informuje sędzia Marek Poteralski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego we Wrocławiu.

Sąd zastrzegł jednak, że jeśli stan zdrowia Jana M. znacznie się pogorszy, będzie mógł się leczyć na wolności.

Dzisiejszy wyrok nie jest prawomocny, Jan M. ma siedem dni, by złożyć zażalenie do Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu.

Przypomnijmy, że Jan M. w sierpniu 1982 roku był zastępcą komendanta milicji w Lubinie. Prokuratura zarzuciła mu tzw. sprawstwo kierownicze, czyli dowodzenie akcją mającą spacyfikować lubińskich demonstrantów. Od milicyjnych kul zginęło wówczas trzech uczestników zamieszek: Michał Adamowicz, Andrzej Trajkowski i Mieczysław Poźniak.

Przez lata rodziny cierpiały po stracie ojców, mężów, synów, ale wciąż nie było winnych tej tragedii. Później wskazano trzy osoby odpowiedzialne za tę tragedię, w tym Jana M. Mężczyzna przez 10 lat od skazania go prawomocnym wyrokiem migał się jednak od odbycia kary, wskazując na zły stan zdrowia. Rozgoryczone rodziny nie raz mówiły, że chodzi po ulicach i śmieje im się w twarz.

W podobnym tonie wypowiada się Bogdan Ołowski, szef Solidarności w Zagłębiu Miedziowym.

– Po dziesięciu latach od ogłoszenia prawomocnego wyroku, my mówimy „nareszcie”! Jest to tylko namiastka sprawiedliwości, bo za decyzje kierownicze, kiedy zastrzelonych zostało trzech mężczyzn, dostaje się tylko 3,5 roku więzienia – komentuje Bogdan Orłowski. – My po ludzku życzymy mu dużo zdrowia, po to, żeby tej namiastki sprawiedliwości stało się zadość i żeby odbył karę w warunkach więziennych – dodaje.

O tym, co wydarzyło się 31 sierpnia 1982 roku na ulicach Lubina, można przeczytać TUTAJ.

Dodaj komentarz