Dlaczego szalet wciąż straszy?

Rozbiórka osławionego legnickiego szaletu ruszyła w połowie listopada, jednak do dziś budynek stoi, a postępu prac nie widać. Co powstrzymuje wykonawcę? I kiedy na Piekarach znów pojawią się koparki?

Start rozbiórki dawnego szaletu na osiedlu Piekary legniccy urzędnicy ogłosili w połowie listopada. O tym że wokół budynku pojawiły się koparki i budowlańcy, a także o pierwszych reakcjach zadowolonych mieszkańców jednej z największych sypialni w mieście pisaliśmy TUTAJ. Jak poinformował wtedy Ratusz, rozbiórka nieruchomości będzie kosztować 35 tys. zł, a jej zakończenie pozwoli na nowo spojrzeć na teren otoczony przez wieżowce.

– Miejsce po szalecie będzie mogło być zagospodarowane, np. na teren rekreacyjny – przewidywał Arkadiusz Rodak, rzecznik prasowy prezydenta Legnicy.

Dokładnie 16 listopada na działkę wjechała koparka, ale prace bardzo szybko przerwano. Postępów nie widać do dziś. Dlaczego?

– Wykonawca musiał wypełnić formalności, dochodząc do porozumienia z firmą energetyczną z powodu tamtejszych instalacji. Wszystko jest już jednak załatwione, a rozbiórka ruszy jeszcze dziś lub jutro – tłumaczy Rodak.

Przypomnijmy, że pamiętający lata 80. minionego wieku obiekt, który powstał jako element kładki dla pieszych, nigdy nie służył mieszkańcom zgodnie z przeznaczeniem. Działały tu m.in. nocny klub i… toaleta. Wzniesiony między betonowymi wieżowcami budynek od kilkunastu lat był zamknięty i z czasem stał się miejscem spotkań młodzieży. Lokatorzy okolicznych bloków konsekwentnie domagali się jego wyburzenia, uskarżając się m.in. na hałas. Przez lata swego jednak nie dopięli, bo Ratusz nie był zdecydowany, by wyłożyć pieniądze na zrównanie konstrukcji z ziemią. A gdy ogłaszał przetarg na jego sprzedaż, chętnych brakowało.

Sprawy w swoje ręce próbowali wziąć także radni i… duchowni. Do głosowania na projekt odsyłający dawny klub nocny do lamusa w ramach Legnickiego Budżetu Obywatelskiego nawoływał choćby Zbigniew Bytnar, lider klubu Prawa i Sprawiedliwości. Wspierał go wtedy proboszcz pobliskiej parafii, zachęcając wiernych do wsparcia inicjatywy na niedzielnym kazaniu. Ostatecznie jednak każda próba kończyła się fiaskiem, a wyniki udowadniały, że na jednym z największych legnickich osiedli są inwestycje znacznie bardziej wyczekiwane przez lokalną społeczność.

Dodaj komentarz