Ciąg dalszy sądowych batalii z MOK-iem (WIDEO)

Mimo oczekiwań nie zakończyła się sprawa z powództwa Bożeny Rudzińskiej, pracownicy Miejskiego Ośrodka Kultury w Głogowie, przeciwko dyrektor tej placówki. W sądzie nie stawił się świadek Ludwik Lehman, szef oświatowej Solidarności. Bożena Rudzińska domaga się uznania za nieskuteczne wypowiedzenie warunków pracy i płacy. Kolejna rozprawa odbędzie w październiku. Na tym jednak nie koniec sądowych batalii między stronami.

Sprawa z powództwa Bożeny Rudzińskiej rozpoczęła się w marcu i związana jest z restrukturyzacją w Miejskim Ośrodku Kultury w Głogowie, a konkretnie z likwidacją działu programowego, którego była kierownikiem.

– Moje obowiązki pełni inna osoba – wyjaśnia Bożena Rudzińska, pracownica Miejskiego Ośrodka Kultury w Głogowie. – Formalnie moje stanowisko zostało zlikwidowane w wyniku przeprowadzonej restrukturyzacji Ośrodka, gdy zlikwidowano dział programowy. Pani dyrektor podjęła decyzję, że jednoosobowo będzie zarządzać całym zespołem, a w praktyce wygląda to tak, że posiłkuje się pracownikami, którym zleca moje zadania.

Bożena Rudzińska miała nadzieję, że sprawa już się zakończy, ale w sali sądowej nie stawił się świadek, szef oświatowej Solidarności.

– Pan Ludwik Lehman nie otrzymał wezwania do sądu – dodała Bożena Rudzińska. – Sąd nie ma też potwierdzenia odbioru tego wezwania. Wynika więc z tego, że nie został on poinformowany o tym, że ma się stawić w sądzie, ale rozmawialiśmy dziś z nim. Ze względów rodzinych musiał jednak wyjechać z Głogowa.

Na dzisiejszej rozprawie strony wniosły też o dodatkowy czas na złożenie kolejnych wniosków dowodowych.

– Mamy mocne dowody, że ustawa o związkach zawodowych nie jest i nie była przestrzegana w Miejskim Ośrodku Kultury w Głogowie – dodała Rudzińska. – Tym samym łamane jest prawo. My staraliśmy się bardzo rzetelnie wypełniać wszystkie postanowienia, zapisy ustawy i porozumienia, które z panią dyrektor próbowaliśmy nawiązywać. Zawsze w terminie otrzymywała od nas dokumenty, o które występowała. Z drugiej strony nie było takiego odzewu. Pani dyrektor nie przyjęła do wiadomości stanowiska związku zawodowego „Solidarność” w mojej sprawie, czyli w sprawie pracownika chronionego, ponieważ jestem przewodniczącą koła „Solidarności” w MOK-u i podlegam szczególnej ochronie. Pani dyrektor była poinformowana od początku, kto jest przewodniczącym, z kim powinna prowadzić rozmowy, komu przekazywać pisma, ale ta zasada nie była zachowana. Stąd pojawiły się pewne wątpliwości.

Kolejna rozprawa odbędzie się w październiku. Dyrektor MOK-u Barbara Mareńczak-Piechocka nie chciała komentować sprawy. Pracownica placówki domaga się uznania za nieskuteczne wypowiedzenie warunków pracy i płacy, a także odszkodowania w wysokości około 12 tys. zł. Na tym nie koniec, Bożena Rudzińska zapowiedziała już kolejną sprawę przeciwko dyrektor placówki – o mobbing. Przypomnijmy, że prawomocny jest już wyrok uchylający karę nagany nałożoną na Rudzińską przez MOK.

Zobacz także: 

 

Dodaj komentarz