Chcą pomagać, a szkodzą

Fot. pixabay

Mała sarenka czy zajączki znalezione podczas spaceru nie potrzebują pomocy. Dotykając je, przynosząc do domu, możemy im tylko zaszkodzić. A także sobie, ponieważ prawo zabrania zabierania dzikich zwierząt z naturalnego środowiska. Jak zatem mądrze pomagać zwierzętom?

Wiosną ilość zwierząt, które trafiają do pogotowia dla zwierząt, wzrosła lawinowo.

– Spacerując łatwo natrafić na młode zwierzęta dzikie, które jeszcze nie są samodzielne, a już wyruszają w świat. To nie znaczy, że potrzebują pomocy. Ich rodzic jest w pobliżu. Naciesz się chwilę widokiem, oceń ewentualne zagrożenie, a jeśli go nie ma, najlepiej pójdź dalej swoją drogą – mówi Grzegorz Nowacki z Gabinetu Weterynaryjnego „Centaur” w Osieku, który świadczy usługi pogotowia dla zwierząt domowych i dzikich, które potrzebują pomocy w Lubinie i okolicy. – Młoda sarna w trawie, bawiące się liski czy młody ptak drący się w niebogłosy niekoniecznie potrzebują, by im pomagać. Do sarenki matka wraca kilka razy dziennie, by ją nakarmić i pozostawia ją dalej w ukryciu. Jeśli człowiek pogłaska sarenkę, zostawi swój zapach, matka porzuci maluszka – wyjaśnia weterynarz.

Zabierając zwierzę ze sobą, skazujemy je w najlepszym wypadku na życie w klatce, w ośrodku rehabilitacji, a w najgorszym na śmierć. Czasami jednak można naturze trochę pomóc.

Fot. pixabay

– Pomóc można młodym ptakom, które o 1-2 dni za szybko wyfrunęły z gniazda i nie są w stanie samodzielnie podlecieć na bezpieczną gałąź. Takiego młodego ptaka poznamy po tym, że ma już w większości normalne pióra i zwykle w trawie czy na chodniku nawołuje rodziców. Najlepiej delikatnie złapać maluszka i jak najszybciej umieścić go na gałęzi. Rodzice znajdą i dokarmią ptaka — wyjaśnia weterynarz.

Także zaplątany w druty płotów bóbr, pogryziony przez psy jeż, ptaki, które wpadły na druty energetyczne, lisy czy sarny w studzienkach – wszystkim takim zwierzętom należy się pomoc.

– Zwracajmy też uwagę na zwierzęta w kontekście pogody. Mały pies przywiązany pod sklepem w zimie, może zamarznąć do rana. Podobnie w lecie zwierzę zamknięte w aucie lub przywiązane na smyczy na słońcu bardzo szybko może dostać udaru. Jeśli jesteś świadkiem wypadku zwierzęcia, potrącenia przez auto, nie bądź obojętny. Zostań na miejscu, zadzwoń na Policję. Nie zabieraj zwierzęcia do domu – apeluje weterynarz.

Warto jeszcze wspomnieć o dzikich kotach – ich obecność w przyrodzie jest wręcz konieczna, ponieważ regulują poziom gryzoni w naszym otoczeniu. Zwalczają także większe owady np. karaluchy.

– Wolnożyjące koty, jak sama nazwa wskazuje, samodzielnie o sobie decydują, chodzą własnymi ścieżkami. Bardzo często są to zwierzęta dzikie. Jednak i one nie zostają bez opieki, pomagają im „opiekunowie kotów wolnożyjących”, z którymi jesteśmy w stałym kontakcie – dodaje Nowacki.

Pomagajmy więc z głową i pamiętajmy, że raz zabrane do domu zwierzę, już nigdy w pełni nie wróci do natury.

Dodaj komentarz