Biznes na martwych duszach (WIDEO)

Aż 25 mln zł rocznie kosztuje podatników niepubliczna edukacja w Legnicy. Władze miasta nie mają wątpliwości, że prywatne placówki nierzadko pobierają subwencje oświatowe za tak zwane martwe dusze. Problem dotyczy przede wszystkim szkół ponadgimnazjalnych, do których rzekomo uczęszczają nawet 50-latkowie z tytułem magistra.

W Legnicy, za sprawą luki prawnej, namnożyło się prywatnych podmiotów parających się kształceniem. Przedsiębiorcom, od wielu lat, opłaca się zakładać szkoły i pobierać subwencje oświatowe na każdego zapisanego ucznia czy słuchacza. Teraz, za sprawą nowej ustawy o finansowaniu zadań oświatowych, ma się to zmienić.

Dotąd prywatne szkoły otrzymywały dotacje w kilku transzach. Pierwsza wpływała na ich konto z końcem września i to się nie zmieni. Natomiast, po wprowadzeniu nowych przepisów, ostatnia wpłata uzależniona będzie od efektów kształcenia, ponieważ uczniowie czy słuchacze będą musieli zdać egzamin weryfikujący ich zdobytą wiedzę.

Jak mówi prezydent Tadeusz Krzakowski, bywało tak, że w szkole zapisanych było na przykład 130 uczniów, a do matury nie przystąpił nikt. – Mechanizm prawny był taki, że byliśmy wszyscy bezsilni i pieniądze przepływały w sposób nieograniczony praktycznie. Takie było prawo – ubolewa włodarz.

Na poniedziałkowej sesji legniccy radni podejmą uchwałę, która dostosuje lokalne prawo do nowej ustawy. – Efekt ma być taki, że tych patologii, z którymi mieliśmy do czynienia w oświacie niepublicznej, nie powinno już być – dodaje Jadwiga Zienkiewicz, wiceprezydent miasta.

Władze Legnicy mają nadzieję, że nowe regulacje prawne ukrócą wyłudzanie pieniędzy przez przedsiębiorców, zwłaszcza, że teraz każdy z zapisanych uczniów musi się wykazać co najmniej 50-procentową frekwencją w zajęciach. Co ciekawe, Tadeusz Krzakowski mówi, że Lubin czy Głogów nie mają takiego problemu. W Legnicy natomiast były sytuacje, że wpisani na listę uczniowie w ogóle nie chodzili do szkoły.

Władze Legnicy mówią, że od lat walczyły z oświatową patologią, informując o niej ministerstwo edukacji, parlamentarzystów czy prokuraturę. Jednak wszystkie te instytucje były bezsilne wobec istniejącego prawa. – To było tolerowane i nic w tym zakresie nie robiono – mówi Tadeusz Krzakowski.

Według prezydenta Legnicy, ustawowe ograniczenia są zbyt mało restrykcyjne i oświatowy biznes będzie nadal przynosił krociowe zyski.

Dodaj komentarz