Wśród radnych opozycji głośno po ostatniej sesji o nowych cenach biletów MPK. Podwyżka to nic kontrowersyjnego i wobec rosnących kosztów nie dało się jej uniknąć, ale… Można było poszukać innego sposobu – sugerują rajcy.
Wśród posesyjnych relacji opozycyjnych radnych w mediach społecznościowych przeważa krytyka pod adresem Andrzeja Lorenca z PiS, który wstrzymał się od głosu, tym samym uniemożliwiając wyrzucenie prezydenckiej uchwały do śmieci. Sęk w tym, że podwyżki cen za przejazdy komunikacją miejską nie sposób było uniknąć.
Więcej w materiale wideo TVREGIONALNA.PL:
Prezes wskazuje też na finansowy wynik miejskiej spółki, która w dołku jest nie od miesięcy, ale od kilku lat – gdy szyki przewoźnikowi krzyżowały pandemiczne ograniczenia. W dobie inflacji kondycja MPK była zatem nie zła, a jeszcze gorsza.
Radni opozycji, którzy ubolewali nad wynikami głosowania nad uchwałą w sprawie cen biletów rozumieją, że podwyżek nie dało się uniknąć. Radny Maciej Kupaj był współautorem uchwały w sprawie bezpłatnej komunikacji dla uczniów i seniorów. Dziś zauważa, że dochód ze sprzedaży biletów to niespełna trzecia część kosztów MPK.
W myśl nowej taryfy bilety miesięczne MPK kosztują 120 zł, podrożały zatem o 20 proc. Bilety normalne o niespełna 18 proc. – z 3,60 na 4 zł. W ramach pocieszenia legniczanie mogą przyjrzeć się przyjętym z początkiem listopada cennikiem za głogowską komunikację miejską. Pasażerowie płacą tam teraz nie 3, jak dotychczas, a 4 zł za przejazd. Podwyżka to zatem ponad 30 proc.