Mieszkańcy domków przy ulicy Makowej i Lubińskiej w Oborze pod Lubinem skarżą się na brak kanalizacji deszczowej i odpowiedniej nawierzchni drogi. Podczas opadów ich posesje są zalewane, a dotarcie do domu równa się z przebrnięciem przez bagno.
– Jest tragedia! Ja to może jeszcze pół biedy, ale sąsiad wstaje w nocy i po kilka razy pompuje wodę, bo brakuje dosłownie kilku centymetrów, by zalało mu dom – mówi Krzysztof Zelma, właściciel posesji przy ulicy Makowej w Oborze.
Woda, która zalewa posesje bierze się przede wszystkim z rynien transportujących wodę z dachu stodoły po drugiej stronie ulicy. Dodając do tego brak kanalizacji deszczowej i pochyły teren, mamy gwarancję małej powodzi przy każdej drobnej nawet mżawce. Problem polega jednak na tym, że system odprowadzania wody z dachu stodoły dotychczas nie był modernizowany, gdyż budynek jest pod opieką Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.
– Wnioskowaliśmy o to, by właściciele usunęli te nieprawidłowości, bo przecież każdy powinien ze swojej posesji zagospodarować wodę deszczową we własnym zakresie. Właściciele stodoły jak i przyległych do niej budynków od ubiegłego roku korespondują z konserwatorem, a zatem w tym roku ta sprawa ma zostać przywrócona do porządku – mówi Janusz Łucki, rzecznik prasowy Gminy Wiejskiej Lubin.
Mimo, że domy w tym miejscu wybudowano około trzydziestu lat temu, ulica Makowa i Lubińska nie doczekała się dotąd asfaltu, ani nawet żwiru. Mieszkańcy od lat starają się w gminie wiejskiej o normalną drogę, dotychczas bez skutku.
– Ja nie żądam autostrady do nieba. Chciałbym po prostu, żeby wysypali chociaż jakiś żwir– mówi Krzysztof Zelma. – Z tego, co mówią sąsiedzi projekty dotyczące remontu naszej ulicy pojawiły się pięć lat temu. No i na projektach się skończyło, bo nikt nie wbił tu nawet łopaty – dodaje oburzony mieszkaniec.
Jednym z problemów, które stały gminie Lubin na przeszkodzie wybudowania tam drogi asfaltowej była zbyt mała szerokość ulicy.
– Od 2010 roku prowadziliśmy rozmowy z właścicielami posesji, które sąsiadują z tą drogą, po to, by udostępnili oni część swoich gruntów w celu poszerzenia drogi do szerokości 5,5 metra. Nie doszło jednak do porozumienia, dlatego teraz gmina wyasfaltuje drogę na tej szerokości, która jest, a więc 4,5 metra do posesji pana Krzysztofa, a dalej będzie to droga dojazdowa bez asfaltu, ponieważ jest tam zbyt wąsko – tłumaczy Janusz Łucki.
Gmina zapowiada, że projekt nowej drogi ma powstać w drugiej połowie roku i w zależności od dalszych procedur droga zostanie wybudowana na przełomie 2014 i 2015 roku.
DRM