Już od blisko czterech miesięcy nie działa sygnalizacja świetlna na jednej z najbardziej niebezpiecznych ulic w Legnicy. Mieszkańcy skarżą się i proszą miasto o rozwiązanie problemu. Tymczasem urzędnicy wyjaśniają, że będzie trzeba na to poczekać jeszcze kilka tygodni. Dlaczego? Więcej w naszym materiale.
Ulica Wrocławska ma w mieście złą sławę. Mieszkańcy kojarzą ją z tragicznymi wypadkami. Duży ruch na drodze, wielu pieszych, w pobliżu szkoła, stacja benzynowa, komunalny cmentarz. Zagrożenie jest na tyle duże, że kilka lat temu miasto, wespół z policją, opracowało szereg zmian, które podniosą tu bezpieczeństwo. Dziś jednak legniczanie znów apelują o interwencję.
Problemem jest brak świateł przy jednym ze skrzyżowań na Wrocławskiej. W marcu burza uszkodziła maszty. Te zostały więc usunięte, a urzędnicy zamówili nowe części. Okazało się jednak, że by rozpocząć prace trzeba usunąć kabel średniego napięcia, który budowlańcy odkryli pod starymi fundamentami. Miasto do dziś nie jest jednak w stanie ustalić, kto jest jego właścicielem.
Z pozoru kuriozalny kłopot potęguje ryzyko wypadków przy Wrocławskiej. Szczególnie narażeni są piesi, usiłujący przejść przez jezdnię, ale i kierowcy, którzy chcą wjechać na drogę główną z podporządkowanej. Mieszkańcy pobliskich bloków kręcą z niedowierzaniem głowami – w cztery miesiące można byłoby przecież zbudować to skrzyżowanie od podstaw – ironizują.
Rozwiązanie? Maszt zostanie przesunięty, co pozwoli uniknąć kolizji z kablami. Niebawem będzie można więc wylać fundament w innym miejscu – zapowiada szef Zarządu Dróg Miejskich. Kiedy natomiast światła znów pojawią się przy drodze? Przedstawiciele ZDM-u są ostrożni w deklaracjach. Mieszkańcy muszą zatem uzbroić się w cierpliwość, czekając, aż kierowcy ustąpią im pierwszeństwa. Czekanie na zielone światło potrwa bowiem znacznie dłużej. Jak usłyszeliśmy od szefa Zarządu – to kwestia tygodni.
Materiał wideo TV Regionalna.pl: