Ponad 14-kilometrowy odcinek drogi ekspresowej S3 łączący Lubin z Polkowicami to jeden z nielicznych fragmentów tej trasy w Polsce, który nie został jeszcze oddany do użytku, chociaż zgodnie z zapisami kontraktu powinno to nastąpić już prawie rok temu. Kiedy zatem kierowcy oraz mieszkańcy Zagłębia Miedziowego doczekają się zakończenia tej feralnej inwestycji?
Miała zostać ukończona prawie rok temu, ale już teraz wiadomo, że i w tym roku to się nie stanie. Również i w przyszłym wydaje się to mało prawdopodobne. Wszystko z powodu niedawnego zerwania kontraktu przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad z głównym wykonawcą lubińsko-polkowickiego odcinka S3, czyli włosko-polskim konsorcjum Salini&Pribex.
O wspomnianym odcinku S3 pisaliśmy już wielokrotnie. Dużo częściej niż chociażby o sąsiednich fragmentach tej drogi, których wykonawcy mieli podobne terminy na zakończenie prac . O ile w przypadku 24-kilometrowego odcinka z Legnicy do Chróstnika i 11-kilometrowego odcinka od węzła Lubin Południe do węzła Lubin Północ budowa przebiegała w miarę sprawnie i została zakończona zgodnie z warunkami kontraktu, o tyle w przypadku fragmentu ekspresówki z Lubina do Kaźmierzowa koło Polkowic, problemów nie brakowało… Zaległości finansowe wobec podwykonawców, pustki na placu budowy, oskarżenia o kradzież hummusu, czy nielegalne składowiska odpadów – to tylko niektóre z nich. Na początku ubiegłego tygodnia główny inwestor, czyli GDDKiA, zdecydował się zerwać kontrakt z wykonawcą, jednocześnie nakładając na niego bardzo wysokie kary.
To oznacza, że resztę prac, których pozostało około 25 procent, wykona już inna firma. Jaka? Jak dobrze pójdzie, to odpowiedź na to pytanie poznamy jeszcze w tym roku.
– Będziemy wyłaniać nowych wykonawców na obydwu kontraktach (z Salinim został także zerwany kontrakt na budowę fragmentu autostrady A1 w okolicach Częstochowy – przyp. red.). Postaramy się to zrobić jak najszybciej. Ponieważ te odcinki mają dofinansowanie ze środków unijnych, to w obydwu przypadkach będziemy też musieli zachować zasadę konkurencyjności, aby nie utracić tego dofinansowania. Czy będzie to przetarg nieograniczony czy też inna formuła, tego dzisiaj jeszcze nie wiem, natomiast będziemy to realizować w taki sposób, żeby było to jak najsprawniejsze i jak najszybsze. Robimy wszystko, żeby jeszcze w tym roku można było podpisać umowę i następnie przystąpić do pracy – mówi Jan Krynicki, rzecznik prasowy GDDKiA.
– Obecnie robimy inwentaryzację placu budowy. Ona jest konieczna, aby dowiedzieć się, jakie prace musimy zabezpieczyć, żeby nie uległy one zniszczeniu i jakich prac będziemy wymagać od nowego wykonawcy. Dzięki temu będziemy mogli przystąpić do wyłonienia nowego wykonawcy – dodaje Krynicki.
Rzecznika zapytaliśmy również o to, ile czasu będzie miała nowa ekipa na dokończenie inwestycji. – Wszystkie te dane będę mógł ogłosić dopiero po rozpoczęciu procedury, ponieważ wcześniej nie mogę podawać danych związanych z przetargiem – uważa przedstawiciel Dyrekcji.
Fot. GDDKiA