Konsorcjum Salini&Pribex grozi opuszczeniem placu budowy drogi ekspresowej S3. Wykonawca domaga się dodatkowych pieniędzy od inwestora.
W czerwcu minie rok, odkąd powinniśmy już jeździć po świeżo wybudowanym odcinku drogi ekspresowej S3 pomiędzy Lubinem a Kaźmierzowem koło Polkowic. Kierowcy skarżą się, że od miesięcy nie widać tam żadnych postępów, a place budowy wciąż świecą pustkami. Tymczasem okazuje się, że cała inwestycja stoi pod dużym znakiem zapytania, bowiem, jak podaje stacja RMF FM, wykonawca grozi zerwaniem umowy.
O opóźnieniach i licznych problemach w trakcie budowy feralnego odcinka S3 informowaliśmy już wielokrotnie, pierwszy raz w listopadzie 2017 roku.
Kierowcy nie wierzą już w obietnice składane przez wykonawcę czy głównego inwestora, jakim jest Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Obecnie pokonanie 14-kilometrowego odcinka łączącego Lubin z Polkowicami zajmuje nawet 40 minut…
Biorąc pod uwagę ustalenia RMF FM, trudno oczekiwać, że w najbliższej przyszłości sytuacja ulegnie poprawie. Lider włosko-polskiego konsorcjum, spółka Salini Impregilo, ma bowiem grozić zerwaniem kontraktu, jeśli nie dojdzie do renegocjacji warunków umowy, przede wszystkim tych finansowych. Konsorcjum tłumaczy to drastycznym wzrostem cen materiałów, nawet o 30 procent. A w związku z nadmiernymi kosztami, nie ma za co płacić podwykonawcom.
Jeszcze pod koniec ubiegłego roku wykonawca obiecywał, że, aby nadrobić stracony czas, będą pracować także w zimowej przerwie, trwającej od 15 grudnia do 15 marca, mimo że umowa dopuszcza w tym okresie wstrzymanie się od prac. Okazały się to jednak obietnice bez pokrycia – na budowie wciąż próżno szukać pracowników, o czym często informują nas także oburzeni kierowcy i Czytelnicy.
– Poprosiliśmy wykonawców o harmonogram robót, które zostały zrealizowane w okresie zimowym. Na razie jeszcze go nie dostaliśmy – mówi Magdalena Szumiata, rzecznik prasowy dolnośląskiego oddziału GDDKiA.
Niestety, niewiele wskazuje na to, żeby po 15 marca było lepiej. Podobno wykonawcy nie zamierzają wznawiać prac po tym terminie.
Nieoficjalnie: jak na razie, włoskie koncerny po 15 marca nie zamierzają wznawiać robót na polskich drogach @PBalinowski https://t.co/d39Tsnnw8d
— Fakty RMF FM (@RMF24pl) 21 lutego 2019
Między innymi o te kwestie chcieliśmy zapytać Jana Krynickiego, głównego rzecznika Dyrekcji. Niestety nie odpowiedział na nasze smsy i telefony.
Dziennikarzom RMF FM rzecznik tłumaczył: – Stanowisko GDDKiA jest jasne. Żaden koncern nie może żądać dodatkowych pieniędzy, bo to niezgodne z kontraktem. Podpisując umowę brał pod uwagę ewentualne ryzyko kosztów pracy, czy materiałów. Teraz to ryzyko musi zrealizować.
Podobne problemy mają dotyczyć też innych inwestycji w Polsce, w których wykonawcą jest Salini. Chodzi m.in. o obwodnicę Częstochowy, obwodnicę Rabki-Zdrój czy trasę S7 w Jędrzejowie. Szacuje się, że ryzyko wstrzymania prac jest spore. Wykonawcom może się bowiem bardziej opłacać zrywać umowy i zapłacić za to wysokie kary (wynoszące nawet 10 proc. wartości kontraktu) niż kontynuować roboty.
Warto zaznaczyć, że w maju minionego roku GDDKiA zerwała kontrakt z Salinim na budowę odcinka trasy S8 pod Warszawą. Więcej pisaliśmy o tym tutaj.