Umorzono sprawę dotyczącą głogowskich policjantów oskarżonych między innymi o niedopełnienie obowiązków. Chodzi o głośną sprawę bezdomnego, który zapalił się w policyjnym radiowozie, kiedy oskarżeni funkcjonariusze przewozili go do Izby Wytrzeźwień. Sąd uznał, że funkcjonariusze nie byli w stanie przewidzieć skutków tego zdarzenia.
Policjanci byli oskarżeni o niedopełnienie obowiązków oraz narażenie na utratę życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu Mariusza K.
13 lutego tego roku, w czasie ich interwencji, w radiowozie policyjnym doszło do pożaru w wyniku którego zmarł bezdomny mężczyzna. Funkcjonariuszom groziły trzy lata więzienia. Dziś w głogowskim sądzie zapadł wyrok w tej sprawie:
– Nie doszłoby do zaprószenia ognia i zapalenia odzieży pokrzywdzonego gdyby, po pierwsze, policjanci dokonali jego prawidłowego przeszukania oraz zabezpieczyli zapałki i zapalniczkę. Po drugie, gdyby kajdanki założono pokrzywdzonemu z tyłu, a nie z przodu. Tym samym sąd uznał, że policjanci nie dopełnili obowiązków służbowych – mówił podczas odczytywania wyroku, sędzia Rafał Miara.
Jednak sędzia zwrócił uwagę na drugą stronę zagadnienia. Jego zdaniem policjanci nie byli w stanie przewidzieć skutków całego zdarzenia:
– Nie sposób uznać, aby oskarżeni byli w stanie przewidzieć tak dalekie konsekwencje swojego zachowania, jak zapalenie się odzieży pokrzywdzonego i spowodowanie u niego rozległych oparzeń. Zdaniem sądu, tragiczny skutek zdarzenia był wynikiem splotu kilku okoliczności, a w tym przede wszystkim zachowaniem się samego pokrzywdzonego, który zaprószył ogień – uzasadniał sędzia.
Sąd wziął też pod uwagę opinię biegłego według której, gdyby nie przewlekłe schorzenia Mariusza K. prawdopodobnie dziś by żył. Sprawa została umorzona. Policjanci muszą jednak wpłacić po 500 złotych na fundusz dla osób pokrzywdzonych.