Niesprawne lodówki, telewizory, stare dywany, a nawet części samochodowe. Nie jest to opis wysypiska śmieci. Na taki krajobraz możemy natknąć się podczas spaceru w podlubińskim lesie.
Zamiast bujnej roślinności, w lesie znajdziemy góry odpadów. Ludzie wyrzucają dosłownie wszystko, a problem dotyczy nie tylko Lubina.
To nie pierwszy tego typu alarm od Czytelników. – Przeraża mnie bezkarność ludzi. Kiedy nauczymy się dbać o przyrodę? – mówi jedna z lubinianek. – W lesie między działkami przy Osieku, a działkami przy trasie na Legnicę ktoś urządził wysypisko śmieci. Pozostawił nawet części samochodowe. Jeszcze tydzień temu na zderzakach były tablice rejestracyjne – dodaje.
– Takie śmieci to dla nas żadna nowość – z żalem przyznaje Hubert Kawalec, rzecznik prasowy nadleśnictwa w Legnicy. – W sobotę w Lubinie odbywa się giełda. Po takim weekendzie znajdujemy bardzo często części samochodowe czy fragmenty karoserii.
W lesie natkniemy się na odpady przeróżnego pochodzenia. Od drobnych śmieci jak puszki i butelki poprzez zużyty sprzęt RTV i AGD, opony, gruz, papę. Między drzewami lądują stare meble, armatura sanitarna i wspomniane części samochodowe. Większość z tych odpadów mogłaby zostać oddana do recyklingu.
– Leśnicy nie są w stanie na bieżąco uprzątać wszystkiego, co ludzie wywożą – mówi Damian Mordas, nadleśniczy w Lubinie. – Śmieci w lasach jest naprawdę bardzo dużo, a wysprzątanie wszystkich obszarów jest niemożliwe. Nadleśnictwo wynajmuje firmy zewnętrzne, które świadczą usługi sprzątające – tłumaczy.
Koszty sprzątania lasów są ogromne. – Co roku wywozimy tony śmieci, a kosztuje nas to kilkadziesiąt tysięcy złotych. Firmom sprzątającym musimy zapłacić za zebranie odpadów i transport oraz pokryć koszty przyjęcia śmieci na wysypisko – mówi Hubert Kawalec.
Nadleśnictwo te pieniądze mogłoby przeznaczyć na coś innego. – Przydałoby się wesprzeć edukację. Można by rozwinąć infrastrukturę turystyczną, postawić ławki, kosze czy tablice. Zbudować ścieżki edukacyjne dla najmłodszych lub miejsca postojowe – wylicza nadleśniczy. Niestety, te pieniądze przepadają.
Czy ludzie są bezkarni? Czy jest szansa na złapanie sprawców? – Straż leśna patroluje lasy, ale ludzie wywożą śmieci w miejsca trudno dostępne. Istnieje monitoring, ale jego zasięg jest ograniczony – twierdzi Kawalec.
Kiedy widzimy hałdy śmieci, możemy zgłosić to nadleśnictwu. Śmieci należą do tego, na czyim gruncie się znajdują.
Za zaśmiecanie lasów grozi grzywna razem z nakazem uprzątnięcia odpadów.
źródło: Lubin.pl; fot. Czytelnik/Krystian Szewczyk