Protestujący ratownicy dostaną wreszcie dodatkowe pieniądze – po 400 zł brutto. – To tylko część tego, o co walczyliśmy – komentuje Tomasz Wyciszkiewicz z Komitetu Protestacyjnego Ratowników Medycznych.
Wojewoda dolnośląski Paweł Hreniak ogłosił, że wydał decyzję o zmianach w budżecie, które pozwolą na realizację zapowiedzianych przez Ministerstwo Zdrowia podwyżek w kwocie 400 zł brutto dla dyspozytorów i ratowników medycznych, funkcjonujących w systemie Państwowego Ratownictwa Medycznego. Pieniądze mają być wypłacane od lipca do grudnia, a później podobnie w przyszłym roku. – To będzie dodatek, a nie podwyżka – prostuje Tomasz Wyciszkiewicz. – To istotna różnica, bo dodatek można w każdej chwili zabrać i nie jest on liczony do podstawy wynagrodzenia. Poza tym to kwota brutto, więc na rękę daje to około 230 złotych – zaznacza.
Ratownicy zwracają też uwagę, że pieniądze otrzymają tylko pracownicy centrum powiadamiania ratunkowego oraz jeżdżący w karetkach. – Ta premia nie obejmuje na przykład naszych kolegów pracujących na SOR-e. – Dlatego nie jesteśmy usatysfakcjonowani. Nadal będziemy walczyć o podwyżki w kwocie 1 600 zł brutto, czyli takie same, jakie otrzymały pielęgniarki – podkreśla Tomasz Wyciszkiewicz.
W trwającym od kilku miesięcy proteście mają trzy kluczowe postulaty: wynagrodzenia, upaństwowienie ratownictwa oraz przyspieszenie prac nad nowelizacją Ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym. Ratownicy dodają też, że wyczerpali już wszystkie formy protestu i na wrzesień – kiedy odbędzie się pierwsze powakacyjne posiedzenie Sejmu – planują duży protest w Warszawie.