Nastolatki bywają dziś bardzo okrutne i bezwzględne – potwierdza to film, który od kilku dni krąży w sieci. Grupa nastoletnich lubinianek publicznie poniża swoją rówieśniczkę. Każą jej klękać i za coś przepraszać, grożą pobiciem.
Film wczoraj wieczorem pojawił się na Facebooku z adnotacją, by wszyscy rodzice uważali na „tę grupę cwaniar, aby ich dzieciom nie stała się krzywda”. Nagranie w sieci umieścił brat poszkodowanej dziewczyny i to on powiadomił nas o sprawie. – To, co się dzieje, przechodzi ludzkie pojęcie – mówi Stanisław. – Koleżanka powiedziała siostrze, że ten film jest w sieci i postanowiłem zrobić z tym porządek i nagłośnić sprawę – dodaje.
Na filmie widać, jak kilka osób stoi na placu przy galerii. Jedna z nich – blondynka – to prawdopodobnie przywódca tej grupy. Stoi na podwyższeniu i wydaje polecenia. U jej stóp stoi inna nastolatka. Ma publicznie paść na kolana i przeprosić za jakąś sytuację. Inaczej dziewczyny po kolei będą bić ją „z liścia”. „Ja tam wolę pięścią” – dopowiada nagrywająca film nastolatka.
Dotarliśmy do poszkodowanej dziewczynki i jej rodziny. – Znam te dziewczyny z podwórka – mówi nam 15-latka. – Ta, którą musiałam przepraszać, twierdziła, że ją wyzwałam. Ale to nieprawda. Ja tego dnia byłam u siostry, nawet jej nie widziałam – opowiada roztrzęsiona.
Dziewczyny dopadły poszkodowaną nastolatkę pod galerią handlową. Tam powiedziały, że albo ją pobiją, albo urządzą jej publiczne przesłuchanie. I grożąc pobiciem zmusiły do przeprosin. – Przeprosiłam, żeby się odczepiły – mówi drżącym głosem dziewczynka.
Nastolatka jest niepełnosprawna. Choruje na astmę, ma niedosłuch. Przez ciągłe pobyty w szpitalu później zaczęła naukę w szkole. Od 29 maja, czyli od dnia, gdy dopadły ją rówieśniczki, nie była w szkole. Jej mama mówi, że dziewczynka boi się wyjść z domu. – Wczoraj z tych nerwów aż dostała gorączki i wylądowaliśmy na pogotowiu – przyznaje kobieta.
Ustaliliśmy, że szefową tej grupy jest 14-letnia uczennica pierwszej klasy Gimnazjum nr 1 w Lubinie. Dyrektor tej szkoły, Wiesław Bartoszewicz, przyznaje, że to trudne dziecko. – Ze wszystkich przedmiotów będzie nieklasyfikowana, na 1000 godzin lekcyjnych, opuściła aż 850. Można zatem powiedzieć, że w szkole jest tylko gościem – przyznaje dyrektor Bartoszewicz. – Kiedy po pierwszym miesiącu roku szkolnego okazało się, że ta uczennica ma już ponad 100 godzin nieobecnych, od razu podjęliśmy szereg działań, by przywrócić ją do szkoły – od zgłoszenia tego faktu na policji, przez pisma do sądu, aż po procedury egzekucji związanej z nieprzestrzeganiem obowiązku szkolnego. Musieliśmy je jednak przerywać, bo uczennica albo trafiła do szpitala, albo na kilka dni pojawiała się w szkole – dodaje.
Dyrektor wraz z wychowawcą i szkolnym pedagogiem próbowali też nakłonić do współpracy rodziców nastolatki, jednak, jak się dowiedzieliśmy, kontakt z nimi jest bardzo utrudniony.
Szkoła dopiero dziś dowiedziała się o nagraniu i od razu zaczęła je analizować. Prawdopodobnie w sytuację są też zamieszane inne uczennice tej placówki.
– Próbujemy rozpoznać inne osoby na tym filmie, jeśli okaże się, że są tam też inne nasze uczennice, na pewno przeprowadzimy poważne rozmowy z ich rodzicami. Na początku roku szkolnego zawsze prowadzimy też pogadanki z uczniami na ten temat, mówimy im o konsekwencjach prawnych takich czynów, ale teraz – przed wakacjami – na pewno je powtórzymy – zapewnia dyrektor.
Sprawą zajęła się też lubińska policja. – Policjanci w wydziału kryminalnego lubińskiej komendy już wczoraj trafili na ślad tego filmu, przeglądając różne portale społecznościowe. Oglądając go, rozpoznali, że może chodzić o miejsce na terenie Lubina, dlatego od razu wszczęli czynności w tej sprawie – tłumaczy aspirant sztabowy Jan Pociecha, oficer prasowy lubińskiej komendy. – Dziś został już zgromadzony materiał procesowy, który został przekazany do sądu rodzinnego.
Rodzina poszkodowanej dziewczynki składała dziś zeznania na policji. W międzyczasie zgłosiła się też do nich matka innej dziewczyny, która też została skrzywdzona przez 14-latkę.
Pozostaje tylko pytanie, do jakich czynów muszą dopuścić się młodzi, by zaczęli reagować dorośli. Jak twierdzi dyrektor Gimnazjum nr 1, bez współpracy na linii rodzic-szkoła, nigdy nie uda się dotrzeć do dziecka.
Spotkaliśmy się też z opiniami, że „przecież te nastolatki tak naprawdę nic nie zrobiły poszkodowanej dziewczynce”. Czy publiczne poniżanie i wyśmiewanie w sieci to jest „nic”? Czy chcielibyśmy, aby ktoś w taki sposób potraktował nasze dziecko? To tylko pytania retoryczne. Pora zacząć w końcu reagować. Także będąc przechodniem i widząc podobne sceny na ulicy.
Materiał wideo: