Zmarł wieloletni mistrz Polski i finalista mistrzostw Europy Mirosław Daszkiewicz. Kulturysta, którego mieszkańcy naszego miasta mogą pamiętać, jako reprezentanta klubu „Tridon” Lubin.
Urodzony w 1960 roku w Żaganiu kulturysta był pierwszym Polakiem, który zdobył tytuł Mister Uniwersum. Był wielokrotnym uczestnikiem mistrzostw Europy, natomiast w 1991 roku zdobył pierwsze miejsce na mistrzostwach świata, które odbywały się w Katowicach. W swoim rodzinnym mieście prowadził siłownię na terenach Areny Żagań. W swojej karierze był związany także z Lubinem, gdzie reprezentował „Tridon” Lubin.
Jak czytamy w artykule Małgorzaty Trzcionkowskiej, Mirosław Daszkiewicz jako młody chłopak ćwiczył w domowej piwnicy. Ciężarki wykonane były z metalowych rur i kawałków gruzu. Pracował w jednym z żagańskich zakładów. Rozkwit jego sportowej kariery rozpoczął się właśnie w Lubinie w latach 90. XX wieku.
– Nie ukrywam, że wiadomość o śmierci Mirka osobiście bardzo mną wstrząsnęła. Mirek Daszkiewicz to moja młodość, moja pasja, moja miłość do kulturystyki. Trzech zakochanych w sportach siłowych chłopaków z osiedla Staszica, codziennie przemierzają miasto do klubu Tridon Lubin, by przerzucać ciężary i móc podpatrywać mistrza. Mirek w okresie moich początków był już najlepszym zawodnikiem w kraju i jednym z najlepszych na świecie. Fantastyczna genetyka, Duża intuicja treningowa i ciężka praca procentowała sukcesami Mistrza. To wielkie szczęście móc podpatrywać najlepszego. Każda rada, wskazówka zwyczajne cześć była dla nas wielkim wydarzeniem. Piękny czas. Z czasem nasze relacje stały się koleżeńskie. Wspólny wyjazd na zawody czy wakacje. Bez wątpienia Mirek za życia stał się legendą w kraju. Jego rozpoznawalność była ogromna. Był idolem i wzorem dla większości pasjonatów kulturystyki. Jego odejście kończy pewną epokę. Niestety wykruszają się dawni mistrzowie. Mirku, gdziekolwiek teraz jesteś bądź szczęśliwy, a my Twoi fani dziękujemy Ci za wszystko. Mam bardzo przyjemne wspomnienia z okresu świetności klubu Tridon Lubin. To były zupełnie inne czasy niż teraz. Chłopacy się wspierali. Nie mieliśmy wiele materialnie ale mieliśmy najważniejsze pasję, która nas łączyła – wspomina Ireneusz Kuraś, lubiński kulturysta.
Jak podkreśla Ireneusz Kuraś, śp. Mirosław Daszkiewicz był niezwykle wysportowanym sportowcem i na pewno poradziłby sobie w każdej dyscyplinie, jakiej by się podjął.