Zarzuty dla właściciela fermy w Lisowicach

Właściciel fermy drobiu w Lisowicach, Paweł K., usłyszał zarzut zabicia przynajmniej 2 tys. kur i kogutów ze szczególnym okrucieństwem. Mężczyźnie grozi teraz pięcioletnia odsiadka oraz poważne kary finansowe.

Na początku marca, dzięki interwencji Stowarzyszenia Otwarte Klatki oraz powiatowego lekarza weterynarii, o fermie w Lisowicach (gmina Prochowice) usłyszała cała Polska. Na terenie fermy kontrolujący ją inspektorzy znaleźli ok. 2 tys. padłych kur, które były układane m.in. w śmietnikach.

– W dwóch z czterech kurników leżały stosy martwych zwierząt. Kury układano też na zewnątrz, na przyczepie i w koszach na śmieci – opisywał Bartosz Zając ze Stowarzyszenia Otwarte Klatki. – Kury w pozostałych dwóch kurnikach były w nienajgorszym stanie – podkarmiane miały najpewniej trafić do ubojni. Taki był pomysł właściciela na zlikwidowanie stada. Ptaki, które przeżyły w dwóch pozostałych kurnikach były sine, dogorywające i nikt z pewnością by za nie nie zapłacił – ubolewał aktywista.

Zgłoszenie przyjęła policja, jednak materiały w tej sprawie ostatecznie przekazano legnickim prokuratorom. – W toku dochodzenia prowadzonego w sprawie ujawnienia martwych kur na fermie drobiu w Lisowicach, po zgromadzeniu niezbędnych dowodów, w Prokuraturze Rejonowej w Legnicy przedstawiono właścicielowi tej fermy – Pawłowi K. zarzut zabicia ze szczególnym okrucieństwem na terenie Zakładu Reprodukcyjnego Drobiu w Lisowicach co najmniej 2000 kur i kogutów poprzez ich zagłodzenie – informuje Lidia Tkaczyszyn, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Legnicy.

Prokurator Lidia Tkaczyszyn

Jak dodaje prokurator, mężczyzna w okresie od 24 lutego do 4 marca umyślnie zaniechał karmienia kur i kogutów, doprowadzając do ich zagłodzenia.

– Przesłuchany w charakterze podejrzanego Paweł K. nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i złożył wyjaśnienia. W swoich wyjaśnieniach tłumaczy zmniejszenie pożywienia dla drobiu stosowaniem na podstawie jego decyzji tzw. przerwy produkcyjnej, podczas której zmniejsza się dawkę paszy oraz ilość godzin świetlnych w stadzie, żeby zmniejszyć wagę ptaków, a po takiej przerwie zwiększyć ich nieśność. Podejrzany potwierdza, że podczas stosowania takiej metody słabsze osobniki zdychają – relacjonuje Lidia Tkaczyszyn.

Zebrane w trakcie śledztwa dowody potwierdziły, że pracownicy informowali swojego szefa o braku karmy. Ten miał im jednak tłumaczyć, że wynika to z jego trudnej sytuacji finansowej. Po przesłuchaniu prokurator zastosował wobec Pawła K. poręczenie majątkowe, dozór policji i zakaz opuszczenia kraju, połączony z zatrzymaniem paszportu.

– Pawłowi K. za zarzucane mu zabicie zwierząt ze szczególnym okrucieństwem grozi kara pozbawienia wolności do lat 5, a także nawiązka na cel związany z ochroną zwierząt w wysokości do 100.000 złotych. Na poczet grożącej podejrzanemu nawiązki prokurator dokonał zabezpieczenia majątkowego jego mienia w kwocie 50 tys. złotych przez ustanowienie hipoteki przymusowej na działce gruntu – podsumowuje prokurator Tkaczyszyn.

Dodaj komentarz