Wichury na Dolnym Śląsku. Cztery osoby nie żyją

Cztery ofiary śmiertelne, dziewięć osób poszkodowanych i ponad 2500 strażackich interwencji na terenie całego województwa. Drzewa łamały się jak zapałki, kilkaset dachów zostało zerwanych lub uszkodzonych, a tysiące ludzi nie miało prądu. To skutki wichury, która przeszła przez nasz region. Porywy wiatru przekraczały nawet 100 km/h.

Jedna z czterech osób, które poniosły śmierć to kierowca busa. Pojazd w wyniku silnego wiatru został zdmuchnięty z drogi i dachował. Do wypadku doszło w powiecie świdnickim w miejscowości Rusko na
Drodze Krajowej nr 5.

– Jedna osoba zostałą przygnieciona przez walącą się ścianę w Siechnicach w powiecie wrocławskim, a dnie osoby zginęły w swoim pojeździe. Na samochód spadło drzewo. Ze względu na dużą liczbą interwencji zwiększyliśmy liczbę strażaków w stanowiskach kierowania wszystkich komend na terenie województwa. Nadal w wielu miejscach prowadzimy działania – informuje Daniel Mucha z zespołu prasowego Komendanta Wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej we Wrocławiu.

To najtragiczniejszy bilans czwartkowej wichury. Największe szkody zostały wyrządzone właśnie na Dolnym Śląsku. Porywy wiatru w okolicach Legnicy przekraczały 100 km/h, a na Śnieżce przekraczały nawet 150 km/h. W związku z liczbą zdarzeń strażacy usuwali skutki silnego wiatru także w piątek. Tak było m.in. w powiatach legnickim oraz lubińskim. Prawie 200 dachów zostało zerwanych, bądź uszkodzonych. Pracownicy pogotowia energetycznego również pracują od wczorajszego południa. Na terenie Dolnego Śląska jeszcze w piątek rano kilkanaście tysięcy osób nie miało prądu, ale udało się przywrócić zasilanie dla ponad 130 tys. mieszkańców. Usuwanie wszystkich awarii może potrwać kilka dni. Wiatr w piątek nieco zelżał, ale nadal może być niebezpiecznie.

Dodaj komentarz