Zakaz handlu w niedziele jest bardziej zmianą społeczną niż gospodarczą – twierdzi wicepremier, minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki. Dodał, że obciążenia dla gospodarki związane z zakazem mogą być niewielkie.
Wicepremier zapytany o wpływ na gospodarkę wprowadzenia w życie ustawy dotyczącej zakazu handlu w niedziele powiedział, że „obciążenia dla gospodarki mogą być bardzo niewielkie w rozumieniu jakiegoś ubytku (…). Tutaj te obliczenia oscylują od zera wpływu na gospodarkę do minus 0,3”. Dodał, że o faktycznym wpływie tej ustawy na gospodarkę „przekonamy się pewnie po wdrożeniu”.
– Dyskusja w parlamencie będzie teraz trwała i również na forum społeczno-gospodarczym ona trwa od jakiegoś czasu – przypomina Morawiecki. – Jesteśmy otwarci na postulaty, ale oczywiście tutaj jest sprzeczność interesów, zwłaszcza wielkopowierzchniowych sklepów, i świata pracowniczego – zauważa wicepremier.
Zdaniem wicepremiera wprowadzenie zakazu handlu w niedziele to „raczej jakaś zmiana społeczna bardziej niż gospodarcza”.
Projekt autorstwa Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej, w którego skład wchodzi m.in. NSZZ „Solidarność”, zakłada ograniczenie handlu w niedziele w większości placówek handlowych, z pewnymi odstępstwami. Miałyby one dotyczyć m.in. niedziel przedświątecznych, a także np. stacji benzynowych (z pewnymi obostrzeniami) i sklepików z pamiątkami.
Janusz Śniadek, przewodniczący podkomisji ds. rynku pracy, która zajmuje się projektem, poinformował we wrześniu, że złoży do projektu ustawy poprawkę. Jak wyjaśnił, wprowadzi ona zakaz handlu w drugą i czwartą niedzielę każdego miesiąca.
Morawiecki ocenił wówczas, że ta poprawka to „dobry kompromis”: – Optującym za tym, by wszystkie niedziele były wolne, zdarzają się dni, gdy kupują coś w niedzielę, a przedsiębiorcy, którzy chcą, by wszystkie niedziele były pracujące, chyba nie pracują we wszystkie niedziele – mówił wtedy wicepremier. – Patrząc przez pryzmat osobistych doświadczeń myślę, że szukanie kompromisu jest tutaj właściwe.
źródło: Kurier PAP