Za nami mecz finałowy Pucharu Polski. Spotkanie rozstrzygnęło się dopiero w rzutach karnych, a lepsi okazali się w nich zawodnicy Zawiszy Bydgoszcz, decydującą „jedenastkę” wykonał Igor Lewczuk, dzięki czemu zdobyli to trofeum po raz pierwszy w historii. Zagłębie natomiast stało się pierwszym zespołem w historii, który mimo że nie stracił bramki w całej edycji nie zdołał jej wygrać.
Jako pierwsi bramce zagrozili „Miedziowi”, gdy w 7. minucie po głupiej stracie Drygasa przed szansą stanął Abwo. Nigeryjczyk podał do Piecha i od razu sprintem ruszył na bramkę. Napastnik Zagłębia odegrał piłkę Abwo, który wpadł w pole karne, próbował na zamach minąć Kaczmarka, ale ten do końca był czujny i nie dał się oszukać. Trzy minuty później mogło być 1:0, ale dla bydgoszczan. Za fatalne zagranie z przed kilku minut zrehabilitował się Drygas, który długim i dokładnym podaniem z głębi pola uruchomił na lewej stronie Luisa Carlosa. Ten był szybszy od Widanowa i stanął „oko w oko” z Silvio Rodiciem. Brazylijczyk próbował przelobować chorwackiego bramkarza, ale zrobił to odrobinę za mocno, bo piłka wylądowała nad bramką. W 12. minucie ponownie przed szansą stanęła Zawisza, gdy Wójcicki zagrał na jeden kontakt z Geworgianem. Ten pierwszy zdecydował się na strzał, ale jego próba została zablokowana. Do piłki dopadł jednak Petasz, który uderzył po długim rogu. Strzał sparował Rodić, a do bezpańskiej futbolówki dopadł Luis Carlos. Miał przed sobą tylko bramkę, ale nie trafił do siatki, bo w ostatniej chwili z asekuracją nadbiegł Widanow. Na kolejną dobrą sytuacje czekaliśmy do 25. minuty, gdy Aleksander Kwiek dostał piłkę na 30. metrze, miał trochę miejsca i podciągnął akcję parę metrów, po czym zdecydował się na uderzenie. Kaczmarek był kompletnie zasłonięty,ale udało mu się odbić strzał do boku, a piłkę z pola karnego wyekspediowali obrońcy. Pięć minut później podobną sytuacje mieliśmy po drugiej stronie boiska, a w roli głównej był Petasz, który huknął z dystansu. Na posterunku był jednak Rodić, który odbił futbolówkę do boku. Ostatni kwadrans to już spokojniejsza gra, podczas której żadna z drużyn nie stworzyła zagrożenia pod bramką rywali.
Na drugą część spotkania obie jedenastki wyszły bez zmian. Tym razem lepiej w grę weszła Zawisza, ponieważ już w 47. minucie zakotłowało się pod bramką Rodicia. Najpierw Dudek przy asyście trzech rywali podał w uliczkę do Wójcickiego. Ten przy lini końcowej podniósł głowę i wypatrzył w polu karnym Gevorgyana. Ormianin z polskim paszportem uderzył na bramkę, a strzał w ostatniej chwili zatrzymali obrońcy. Piłka jeszcze spadła pod nogi Drygasa, którego uderzenie nie zagroziło bramce rywali. Chwilę później doszło do bardzo groźnego starcia Petasza z Rodiciem, po którym wydawało się, że chorwacki bramkarz będzie musiał opuścić boisko. Tak się jednak nie stało i Rodić kontynuował zawody z bólem ramienia. Wiedzieli o tym zawodnicy Zagłębia, którzy starali się nie dopuszczać do strzałów na bramkę lubińskiego bramkarza. Udawało się to, aż do 70. minuty gdy z dystansu uderzył Dudek. Rodić jednak po raz kolejny był na posterunku i z wielkim grymasem na twarzy odbił strzał rywala. Przez kolejny kwadrans spotkanie się jeszcze bardziej wyrównało a gra prowadzona była głównie w środku pola. W 83. minucie po świetnym podaniu Aleksandra Kwieka przed kapitalną szansą stanął David Abwo, który znalazł się niepilnowany na szóstym metrze. Niepotrzebnie jednak piłkę na lepszą nogę przekładał Nigeryjczyk, dzięki czemu strzał zdążyli zablokować obrońcy Zawiszy. W 87. minucie szansę mieli bydgoszczanie, jednak miękkiego dośrodkowanie Dudka nie był w stanie zamienić na celny strzał Drygas. Do zakończenia regulaminowego czasu gry wynik nie uległ zmianie i jasne się stało, że na Stadionie Narodowym będziemy świadkami dogrywki.
Dogrywkę lepiej zaczęli „Miedziowi”, ponieważ prostopadłą piłkę od Kwieka otrzymał Piech. Uderzył bez przyjęcia, a futbolówka przeleciała wysoko ponad poprzeczką. Po tej sytuacji inicjatywę przejęli jednak bydgoszczanie, którzy zamknęli Zagłębie na własnej połowie. W 95. minucie kapitalną interwencją popisał się Rodić. Dobrą wrzutkę Dudka wykańczał strzałem głową Kadu, jednak chorwacki bramkarz kapitalnie przeniósł piłkę nad poprzeczką. W 98. minucie Kadu niebezpiecznie faulował Widanowa, za co jako pierwszy w tym spotkaniu został ukarany żółtą kartką. W 101. minucie pierwszą zmianę dokonał trener Orest Lenczyk, który w miejsce zmęczonego Manuela Curto wszedł wychowanek Zagłębia – Sebastian Bonecki. Trzy minuty później Luis Carlos wywalczył rzut rożny, chwilę później z szarżą ruszył Arkadiusz Piech, który w pełnym biegu minął Micaela i oddał groźny strzał na bramkę Zawiszy. Piłkę na rzut rożny odbił jednak Kaczmarek i była to ostatnia godna uwagi sytuacja w pierwszej części dogrywki. Druga część dogrywki ponownie zaczęła się od fantastycznie walczącego Piecha, który minął kilku rywali i został zatrzymany dopiero przez Micaela, który za swój faul zobaczył żółtą kartkę. Na dziesięć minut przed końcem dogrywki na boisku zameldowało się dwóch nowych zawodników „Miedziowych” – Adrian Błąd i Miłosz Przybecki, którzy zmienili rozgrywających dobre zawody Abwo i Kwieka. Obaj byli już bardzo zmęczeni i dlatego opuścili murawę. W 113. minucie w zamieszaniu pod bramką Rodicia znalazł się Lewczuk, którego strzał został jednak w ostatniej chwili zablokowany przez obrońców Zagłębia. Minutę później w narożniku pola karnego znalazł się Miłosz Przybecki, który bez zastanowienia zdecydował się na strzał, który wylądował na górnej siatce. Już w doliczonym czasie gry piłkę meczową miał Kadu, którego w ostatniej chwili zatrzymali obrońcy Zagłębia i wszystko stało się jasne – o zwycięstwie zadecydują rzuty karne!
W serii rzutów karnych jako pierwszy do piłki podszedł Jiri Bilek, który zmylił bramkarza Zawiszy. Po nim kolejno do piłki podszedł Sebastian Dudek, który… nie trafił w bramkę. Chwilę później mieliśmy już 2:0 w karnych, a strzał na bramkę zamienił Arkadiusz Piech. Celnym strzałem odpowiedział Drygas, a po chwili kapitalnie pod poprzeczkę strzelił wychowanek Zagłębia. Po trzech seriach mieliśmy 3:2, a pewnym wykonawcą okazał się Kadu. Czwartą serię rozpoczął Cotra, który strzelił w sam środek bramki i problemu z obroną nie miał Kaczmarek, który powrócił do gry Zawiszę. Szansy na wyrównanie nie zmarnował Alvarinho i mieliśmy 3:3. W piątej serii strzelać mieli Vidanov i Gevorgyan. Obydwaj pewnie wykonali „jedenastki” i wszystko było jasne, że czeka na nas „nagła śmierć”. Kolejno bramki strzelali Guldan, Luis Carlos. W siódmej serii do piłki podszedł Bonecki, którego strzał obronił Kaczmarek. Chwilę później do piłki podszedł Lewczuk i przypieczętował zwycięstwo bydgoszczan.
KGHM Zagłębie Lubin – Zawisza Bydgoszcz 5:6 (0:0, 0:0, 0:0, 0:0)
KGHM Zagłębie Lubin: Rodić – Widanow, Bilek, Dzinić, Rymaniak – Abwo (110′ Błąd), Kwiek (110′ Przybecki), Curto (101′ Bonecki), Guldan, Cotra – Piech
Zawisza Bydgoszcz: Kaczmarek – Lewczuk, Micael, Nawotczyński, Ziajka – Luis Carlos, Drygas, Gevorgyan, Dudek, Petasz (86′ Kadu) – Wójcicki (111′ Alvarinho)
Rzuty karne:
1:0 – Bilek
1:0 – Dudek (nie trafił w bramkę)
2:0 – Piech
2:1 – Drygas
3:1 – Błąd
3:2 – Kadu
3:2 – Cotra (Kaczmarek obronił)
3:3 – Alvarinho
4:3 – Vidanov
4:4 – Gevorgyan
5:4 – Guldan
5:5 – Luis Carlos
5:5 – Bonecki (Kaczmarek obronił)
5:6 – Lewczuk