Początek rundy wiosennej pokazywał, że na boiskach B-klasy mamy dwóch totalnych dominatorów w swoich grupach. Pierwszym z nich jest Unia Szklary Górne, która w dwóch pierwszych meczach komplet punktów podparła bilansem bramkowym 23:0 (choć na boisku było 23:2) oraz Kolejarz Miłkowice, który na takim samym dystansie zaaplikował rywalom dziewiętnaście bramek tracąc tylko jedną.
Obydwa zespoły w dwóch pierwszych wiosennych meczach nie dały żadnych szans swoim rywalom, jednak to co wydarzyło się w ostatni weekend w drużynie ze Szklar może być ostrzeżeniem dla Kolejarza. Po dwóch bardzo przekonywujących wygranych podopieczni Roberta Gajewskiego pojechali na spotkanie do Wierzchowic z miejscowym Amatorem. Tam dość niespodziewanie Unia przegrywała do przerwy dwoma bramkami a od 60. minuty grała w dziesiątkę. Ostatecznie drużynie z Gminy Lubin udało się wyszarpać na boisku rywala jeden punkt w starciu z jedenastym zespołem ligi.
Taki wynik pozwolił rezerwom Stali Chocianów zbliżyć się do swoich rywali na dwa punkty, które wróciły do gry o awans i wszystko mają w swoim nogach. Na całe szczęście dla siebie Unia miała dotychczas ten margines błędu, którego z całą pewnością nie ma Kolejarz Miłkowice. Podopieczni trenera Nowińskiego wciąż na swoich plecach czują oddech Płomienia Michów, który z potencjalnej wpadki swojego przeciwnika będzie chciał skorzystać.
Spotkanie Amatora z Unią pokazało, że nawet w B-klasie nie można żadnego z rywali zlekceważyć i do każdego spotkania podejść w pełni skoncentrowanym. W innym przypadku drużyna może głupio tracić punkty i zaprzepaścić szansę na awans o czym najboleśniej w poprzednim sezonie przekonały się zespoły Unii Szklary Górne oraz Krokusa Kwiatkowice.