Strajk włoski nauczycieli przesunięty o tydzień

Strajk włoski w szkołach i placówkach oświatowych nie rozpocznie się dzisiaj, jak wcześniej zapowiadano, ale za tydzień, czyli 22 października. Taką decyzję podjął Związek Nauczycielstwa Polskiego, który organizuje protest. Udział w nim mam być indywidualna decyzją każdego pedagoga.

Jak poinformował prezes ZNP Sławomir Broniarz dziś, po zebraniu prezydium Zarządu Głównego związku, ma się rozpocząć akcja informacyjna związana z protestem.

Szef związku wyjaśnił, że jest to konieczne, by rozwiać obawy nauczycieli o ewentualne sankcje za udział w akcji protestacyjnej i by nadać jej ramy formalne. Wszyscy szefowie zakładowych organizacji związkowych otrzymali informacje, jakie zadania nauczyciel ma obowiązek wykonywać, a z czego może zrezygnować bez ponoszenia odpowiedzialności dyscyplinarnej. Broniarz zaznaczył także, że każdy nauczyciel powinien sam podjąć decyzję, czy chce wziąć udział w proteście.

– Dyrektorzy szkół, w wielu przypadkach negatywnie nastawieni do związku czy do samej formy protestu, mogą to traktować jako rodzaj naruszenia dyscypliny pracy. W momencie, kiedy wchodzimy w uchwałę Zarządu Głównego ZNP i realizujemy cele wynikające z ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych, wtedy – naszym zdaniem – nie mamy powodów do tego, aby którykolwiek z nauczycieli był karany za to, że bierze udział w proteście – powiedział Broniarz, dodając, że w szkołach, gdzie nie ma tego rodzaju obaw, bezterminowy protest może się zacząć już dzisiaj.

Protest włoski jest bezterminowy. Ma on polegać na wstrzymywaniu się przez nauczycieli od wykonywania zadań, wykraczających poza te, które wynikają z ustawy prawo oświatowe. – Chodzi o to, że nauczyciel często wykonuje wiele zajęć nieobowiązkowych, które odrywają go od rzeczywistych obowiązków. Mam tu na myśli chociażby bezpłatne koła zainteresowań, wycieczki czy sobotnie wyjazdy z uczniami na konkursy, wielokrotne sporządzanie sprawozdań z pracy dydaktycznej, wychowawczej i opiekuńczej, a nawet koordynowanie projektów unijnych. Dochodzi do tego, że niektórzy nauczyciele pracują nie 40, ale 60 godzin tygodniowo – tłumaczy Beata Goldszajdt, prezes lubińskiego oddziału ZNP.

Związkowcy zapowiadają też, że nauczyciele przestaną kupować za własne pieniądze materiały na zajęcia.

Formę strajku włoskiego nauczyciele wybrali w przeprowadzonych we wrześniu ankietach. Wielu z nich ma jednak wątpliwości, czy do niego przystąpi. – Myślę, że w naszej placówce nie ma takich zadań, które mieliby nauczyciele wykonywać w systemie nieodpłatnym. Staramy się doceniać ich pracę choćby dodatkiem motywacyjnym, który w przypadku Lubina jest dosyć wysoki, bo może wynieść do 30 proc. i my po prostu z tego korzystamy. Także moim zdaniem nasi nauczyciele nie mają powodu, żeby strajkować – uważa Iwona Kędzierska, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 1 z oddziałami integracyjnymi w Lubinie.

Przypomnijmy, że gra toczy się o pieniądze. Kwietniowy ogólnopolski strajk w oświacie nie przyniósł oczekiwanych rezultatów przez nauczycieli, którzy domagali się wówczas 1000 zł brutto podwyżek. Tymczasem od września wprawdzie nastąpił wzrost wynagrodzeń w tej branży, ale o zaledwie 9,6 proc., co dla nauczyciela dyplomowanego oznacza około 200 zł miesięcznie więcej na koncie. – My nie odstąpiliśmy od tamtych postulatów, ale z tego co wiem to w budżecie na przyszły rok nie zostały zaplanowane dla nas żadne podwyżki – dodaje Beata Goldszajdt.

Dodaj komentarz