Nowe autobusy, nowoczesne wiaty autobusowe z systemem przesiadkowym czy inteligentny system transportowy – z tego wszystkiego już wkrótce będą korzystać pasażerowie komunikacji miejskiej w Głogowie. Wszystko kosztować będzie 25 milionów złotych.
Stare autobusy już wkrótce znikną z ulic miasta. Zastąpią je nowe. Z klimatyzacją, przyciskami w języku Braille, a nawet portem USB. W sumie do przyszłego roku komunikacja zakupi szesnaście autobusów, w tym cztery hybrydowe.
– Po wymianie autobusów średnia wieku taboru będzie wynosić poniżej dziesięciu lat. W skali kraju jest to bardzo zadowalający wynik – mówi Zdzisław Kociucki, kierownik działu technicznego w Komunikacji Miejskiej.
Na kilku skrzyżowaniach w mieście zamontowane zostaną systemy ITS, czyli inteligentny system transportowy, który ma usprawnić przejazdy.
– Autobus, który podjedzie pod skrzyżowanie uzyska pierwszeństwo w przejeździe przez skrzyżowanie. Po pierwsze ma to skrócić czas przejazdów autobusów, po drugie taki autobus będzie mógł szybciej realizować swoje zadania przewozowe na terenie miasta – wyjaśnia Piotr Miselis, prezes Komunikacji Miejskiej w Głogowie.
Na Placu Tysiąclecia, na miejscu starych przystanków staną nowoczesne wiaty z systemem przesiadkowym.
– Chodzi o taki system, aby przyjechać rowerem, wsiąść do autobusu i odwrotnie – mówi prezydent Głogowa, Rafael Rokaszewicz.
Pasażerowie nie mogą narzekać. Będzie szybciej, bardziej komfortowo i ekologicznie. Idealnie byłoby jeszcze nie płacić za bilety, na to jednak na razie nie ma co liczyć. Już teraz miasto co roku dopłaca do biletów osiem milionów złotych.
– Musielibyśmy dopłacać dwa razy więcej, czyli około szesnastu milionów i pewnie na tym by się nie skończyło. Ze względu na to, że realizujemy projekt unijny i jest on tak zmontowany finansowo, że tak naprawdę eliminuje w najbliższych kilku latach możliwość gruntownych zmian jeśli chodzi o bilety komunikacji miejskiej – tłumaczy prezydent.
W sumie wszystkie inwestycje będą kosztować 25 milionów złotych, z czego 13 pochodzi ze środków unijnych.
.
