Prokuratura Okręgowa w Jeleniej Górze zajmie się sprawą legnickiego oddzialu ZUS, o którym mówi dziś cała Polska. W największą aferę w historii Zakładu zamieszanych jest przynajmniej kilkanaście osób. Urzędnicy mieli ułatwiać swoim rodzinom bezprawne uzyskiwanie zasiłków. Już dziś mówi się o kwocie w granicach 2 mln zł.
Rodzinny interes – tak okrzyknięto praktyki byłego już szefa legnickiego oddziału ZUS, który stracił pracę w połowie lipca, o czym pisaliśmy TUTAJ. Jego los podzielił zastępca ds. świadczeń, ale na tym nie koniec zwolnień dyscyplinarnych.
– W tej chwili trwa postępowanie dyscyplinarne wobec kilkunastu osób. Pierwsze kilka wypowiedzeń już zostało wręczonych – informuje Wojciech Andrusiewicz, rzecznik prasowy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.
O tym, że w legnickim ZUS-ie doszło do poważnych naruszeń wiadomo było od chwili odwołania jego szefa. Przedstawiciele Zakładu nie chcieli jednak komentować sprawy, w mieście huczało więc tylko od plotek. Sytuacja zmieniła się dopiero po publikacji w „Gazecie Wyborczej”. Dziennikarze dotarli do wewnętrznych pism i pracownika, który poznał szczegóły procederu trwającego od 2011 r. Okazało się, że parę tygodni wcześniej ZUS zaczął prześwietlać oddział pod kątem bezprawnego uzyskiwania zasiłków. Czego urzędnicy z centrali dowiedzieli się po zakończeniu kontroli?
– Kontrola wykazała nieprawidłowości w pracy oddziału. Część naszych klientów, korzystając z pewnego rodzaju układu czy bliskich relacji z pracownikami, niejednokrotnie były to bowiem rodziny, pozwalali sobie na płacenie w krótkim okresie czasu bardzo wysokich składek, a potem przez długi czas pobierania zasiłków chorobowych. Pracownicy uwikłani w ten proceder nie do końca nadzorowali ten proces, a raczej świadomie nie weryfikali podstaw płaconych składek, prawidłowości zwolnień lekarskich czy ich wykorzystania – tłumaczy Andrusiewicz.
Legnicki ZUS zatrudnia blisko 1 tys. pracowników. Dziś chyba nie ma wśród nich osoby, która nie słyszałaby o aferze, choć – jak przekonują – centrala zadbała, by sprawa jak najdłużej została tajemnicą także dla nich. W przeszłości, gdy dochodziło do zmian na szczeblu kierowniczym, cały oddział dowiadywał się o tym z wewnętrznej informacji. Tym razem szefostwo odwołanie ich szefa przemilczało.
Jak usłyszeliśmy od urzędników, w procederze uczestniczyło więcej osób, a dyscyplinarne zwolnienia czekają jeszcze nawet kilkudziesięciu pracowników. Rzecznik Zakładu nie potwierdza tych informacji, ale w Legnicy nikt nie ma wątpliwości, że to dopiero początek zamieszania wokół oddziału. Szczególnie, że ZUS będzie starał się za wszelką cenę odzyskać pieniądze, które zniknęły za sprawą rodzinnego mechanizmu. O jakiej sumie mowa?
– Na dzień dzisiejszy to kwota przekraczająca 2 mln zł. Ostateczna kwota będzie znana po procesie naszej weryfikacji – podaje rzecznik ZUS i zapowiada działania zmierzające do odzyskania pieniędzy. – Informację o możliwości popełnienia przestępstwa skierowaliśmy do prokuratury. Zakład Ubezpieczeń Społecznych będzie dochodzić w drodze egzekucyjnej zwrotu wszelkich nienależnie wypłaconych świadczeń.
Sprawa początkowo miała trafić do Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu, ale jak ustaliliśmy, niebawem ma się nią zająć Prokuratura Okręgowa w Jeleniej Górze.