PROCHOWICE/LEGNICA. Marihuana – od nocy do rana

DSC_1660Prawdopodobnie ktoś chciał pomóc plantatorom konopi indyjskich, którzy hodowali je w prochowickim kurniku. Być może to chęć zatarcia śladów przestępczej działalności sprawiła, że budynek spłonął jeszcze raz. To jednak tylko dywagacje, ponieważ prawdziwe przyczyny pożarów nie są jeszcze znane.

Przypomnijmy, że kurnik przy ul. Polnej w Prochowicach najpierw spłonął w poniedziałkowy wieczór. W trakcie akcji gaśniczej okazało się, że wewnątrz, zamiast kur, były konopie indyjski. Ponieważ budynek groził zawaleniem, policjanci chcieli zbadać teren nazajutrz rano. Nie zdążyli, w tym samym miejscu, około godz. 2 w nocy, znów wybuch pożar.

Jak mówią okoliczni mieszkańcy, wszyscy wiedzieli, że w kurniku nie ma drobiu. Podejrzewali raczej, że ktoś urządził w nim samochodową dziuplę, czyli miejsce rozbiórek kradzionych samochodów na części. Ponadto wspominają, że w kurniku w pobliskich Lisowicach uprawiano już kiedyś konopie indyjskie. Okazało się, że plantacja ta należała do mieszkańców powiatu średzkiego.

Tymczasem inną plantację marihuany policjanci odkryli w przydomowym ogródku w podlegnickiej wsi Pątnówek. Łącznie 150 sadzonek i susz, a także sprzęt niezbędny do uprawy tej rośliny.

JOM/FOT. ARCHIWUM POLICJI

Dodaj komentarz