Powódź nie zagrozi już mieszkańcom Sobina?

Trwa budowa kanału przeciwpowodziowego, tzw. kanału ulgi, koło Sobina, w gminie Polkowice. W razie zagrożenia ma on „bezpiecznie przeprowadzić wody powodziowe” poza wieś i uchronić ją przed zalaniem. Inwestycja ma być gotowa w połowie 2019 roku.

Choć w tym roku mieszkańcy Sobina na nadmiar opadów narzekać nie mogą, to nadal mają w pamięci powodzie, jakie w ostatnich latach nawiedziły miejscowość.

– W niektórych miejscach do tej pory na brzegu Kaliny leżą worki z piaskiem, zdążyły już zarosnąć trawą, ale na razie zostaną tam, bo nie wiadomo, co będzie – powiedział nam jeden z mieszkańców wsi. – Oby ten koszmar już się nie powtórzył.

Temu zapobiec ma budowany kanał przeciwpowodziowy, zwany kanałem ulgi.

– Zakres inwestycji obejmuje grawitacyjne odprowadzenie nadmiaru wód powodziowych z polderu Sobin, zlokalizowanego obok rzeki Kaliny, oraz rowu R-C, połączonego łącznikiem za pomocą kanału obiegowego, wraz z umieszczonymi na nim 23 przepustami, do rzeki Kaliny – informuje Konrad Kaptur, rzecznik Urzędu Gminy Polkowice. – Wylot zlokalizowany jest około 500 metrów poniżej Sobina.

Cały kanał ulgi, razem z przepustami, będzie mieć 3427 m długości, od 1 do 3,25 m głębokości, a szerokość korony kanału wyniesie od 3,20 do 7,10 m. Zlokalizowany będzie na północ od Sobina. Jego trasa ma być odsunięta jak najdalej „od istniejącej i projektowanej zabudowy” wsi.

– Ma to na celu uniknięcie możliwości wylania wody z kanału ulgi na tereny zabudowane, a także wyeliminowanie jego wpływu na tę miejscowość – dodaje Konrad Kaptur.

Łącznik rowu R-C, który zostanie włączony do kanału ulgi zbierać będzie wody opadowe z Polkowic Dolnych i Nowych Polkowic. Jak dodaje rzecznik ratusza, polder będzie przejmował nadmiar wód powodziowych przepływających Kaliną w ilości ok. 2,5 m3/s, a po przekroczeniu tej wartości kanałem ulgi będzie mogło odpłynąć z polderu i rowu R-C dodatkowo około 1 m3/s tych wód, chroniąc Sobin przed zalaniem.

Inwestycja ma być zakończona w połowie przyszłego roku. Będzie kosztować 3,4 miliona złotych.

Póki co zostaje jeszcze jeden problem: w tym roku brzegi Kaliny zarosły tak, że w niektórych miejscach nawet nie widać jej koryta.

Dla przykładu, pokazujemy poniżej ten sam odcinek rzeczki przy jednym z gospodarstw: skoszony po ostatniej powodzi i z wczoraj.

Do tego tematu wrócimy.

 

 

 

 

 

Fot. UR/archiwum

Dodaj komentarz