Śmieci rozrzucone przy ulicy Bieszczadzkiej wywołały poruszenie wśród mieszkańców największego legnickiego osiedla. Trudno się dziwić, odpady zalegają na trawniku już od przeszło tygodnia. Do dziś nikt nie zabrał się za ich uprzątnięcie.
Więcej w materiale wideo TV Regionalna.pl:
Jak się okazuje, niewiele do powiedzenia ma Spółdzielnia Mieszkaniowa Piekary. Skrawek zieleni, gdzie dziś „kwitną” zużyte opakowania, a nawet części znoszonej garderoby, nie jest bowiem własnością SM. Szef spółdzielni przyznaje, że zależy mu na zlikwidowaniu dzikiego wysypiska, które stało się niechlubną wizytówkę osiedla. Szczególnie, że miejsce jest oddalone od siedziby zarządcy zaledwie o kilkaset metrów.
Do niedawna w tym miejscu stały śmietniki, z których korzystali członkowie wspólnoty, zarządzającej pobliskim budynkiem. Dziś lokatorzy korzystają z zasieków postawionych od strony podwórka. Przedstawiciele wspólnoty przekonują, że po udostępnieniu mieszkańcom śmietników w nowym miejscu, uprzątnęli poprzednie i zgłosili ten fakt urzędnikom. Gdy więc później do zarządcy zaczęli dzwonić oburzeni nieporządkiem mieszkańcy, skargi mógł on jedynie przekazać przedstawicielom magistratu.
Właścicielem terenu, gdzie powstało dzikie wysypisko okazuje się gmina Legnica. I to właśnie w jej imieniu porządek przy Bieszczadzkiej powinien zrobić Zarząd Dróg Miejskich. Jak usłyszeliśmy dziś w ratuszu, stanie się to niezwłocznie.