Wybór Jarosława Rabczenki na przewodniczącego legnickiej rady miejskiej okazał się zaskoczeniem dla wielu obserwatorów lokalnej polityki. Do wczoraj niemal pewnym wydawało się, że w fotelu szefa RM rozsiądzie się Arkadiusz Baranowski, co oznaczać będzie początek nieoficjalnej koalicji między radnymi prezydenckimi i PiS. Stało się inaczej, ale wszyscy przedstawiciele PiS oraz PO przekonywali dziś zgodnie, że nie ma mowy o koalicji.
Jak usłyszeliśmy dziś nieoficjalnie od radnych, decyzję o porozumieniu z klubem PiS w sprawie wyboru przewodniczącego przedstawiciele legnickiego PO poznali dopiero wczoraj wieczorem. Efektem zaskakujący dla wielu wybór Jarosława Rabczenki, który trudno interpretować inaczej niż jako początek porozumienia POPiS. Tymczasem przedstawiciele obu klubów przekonują, że to zbyt daleko idące wnioski.
– Byłem mocno zgłaszany, ale raczej przez media. Nasza dyskusja trwała w klubie, podobnie jak w komitetach PiS. Podjęliśmy decyzję, że nie będziemy wystawiać kandydata na przewodniczącego w Legnicy na ten moment – komentował szef klubu Arkadiusz Baranowski, który niedawno przegrał wyborczą walkę m.in. także z Jarosławem Rabczenką. – Nic mi o koalicji nie wiadomo – podkreśla.
Mniej stanowczy był sam Rabczenko, który zauważył, że wbrew krajowej polityce, na szczeblu lokalnym może dochodzić do „egzotycznych” porozumień.
– Krajowa polityka wyostrza ten kurs, który mamy obecnie w Polsce. Ja patrzę jednak przez pryzmat Legnicy – przekonywał dziś w trakcie sesji. – Każdy, komu dobro miasta leży na sercu i jest w stanie przedstawić konkretne propozycje, powinien zostać wysłuchany. Nikt nie ma monopolu na władzę. Tylko dzięki współpracy jesteśmy w stanie osiągać więcej – zaznaczył, dystansując się od jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o koalicję z PiS.
Przypomnnijmy, że o podobnym porozumieniu, tyle że radnych Tadeusza Krzakowskiego z klubem PiS, mówiło się podczas poprzedniej kadencji. Świadczyły o tym wyniki głosowań, w których obie strony łączyły siły. Członkowie klubów dementowali jednak pogłoski o nieoficjalnej koalicji, przekonując, że ich decyzje wynikały wyłącznie z dbałości o los legniczan.