Od poniedziałku mogą przestać funkcjonować! (WIDEO)

Wywiesili banery i otwarcie mówią, że będą walczyć o swoje. Mowa o pracownikach Fundacji im. Brata Alberta, nie tylko w Lubinie, ale w dziewięciu placówkach w całej Polsce. Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych zmniejszył dofinansowanie dla fundacji, co oznacza, że będzie ona musiała zrezygnować z prowadzenia świetlicy terapeutycznej. Z takim stanem rzeczy nie godzi się szefostwo, rodzice i podopieczni placówki, którzy za darmo korzystają tutaj z popołudniowych zajęć.

Z rehabilitacji i terapii zajęciowej prowadzonej w dziewięciu świetlicach Fundacji Brata Alberta w całej Polsce korzysta codziennie blisko 185 osób niepełnosprawnych w wieku od 8 do 24 lat. Dofinansowanie na dalszą działalność świetlic fundacji zostało zmniejszone o 20 procent, czyli 700 tysięcy w skali roku.

– Możliwe, że od 1 kwietnia po prostu nie będziemy funkcjonować. Ciężko nam w ogóle o tym myśleć. Ciężko nam poinformować uczestników naszej terapii, że od nowego tygodnia już się nie zobaczymy – mówi Monika Tomko-Klubek, prezes Fundacji im. Brata Alberta w Lubinie. – Projekt jest rozpisany na trzy lata. Oznacza to, że nasze placówki, aby funkcjonować, musiałyby dołożyć do interesu ponad dwa miliony złotych. Chociaż wspierają nas darczyńcy, sponsorzy i dostajemy odpisy jednoprocentowe, ta kwota jest dla nas nieosiągalna – dodaje Tomko-Klubek.

Rzeczniczka PFRONU w komunikacie przesłanym Państwowej Agencji Pracy tłumaczy, że:

Podejmowane są starania, by dofinansowaniem objąć jak największą liczbę placówek. W związku z powyższym podjęta została decyzja o finansowaniu na poziomie 80 proc. wnioskowanych kwot, dzięki czemu wsparcie uzyskało 25 proc. więcej placówek.

Świetlica terapeutyczna działająca przy przy Fundacji im. Brata Alberta w Lubinie prawdopodobnie będzie musiała zamknąć swoją działalność lub ograniczyć liczbę dzieci z niej korzystających, a jest jedyną świetlicą terapeutyczną na terenie powiatu lubińskiego, do której dzieci niepełnosprawne uczęszczają nieodpłatnie w godzinach popołudniowych.

Opiekunowie zapowiadają walkę o świetlicę.

Z jej pomocy często korzystają rodziny wielodzietne i nie ukrywają, że to dla nich duża pomoc. – Dziwię się, że o takie coś dla dzieci w ogóle musimy walczyć – mówi Monika Sobko, rodzic jednej z podopiecznych świetlicy.

Nie chodzi tylko o ulgę dla rodziców, ale przede wszystkim o dzieci. Jak opowiadają rodzice – ich dzieci dzięki zajęciom są bardziej samodzielne i lepiej się rozwijają. – Córka jest mniej roztrzepana, więcej potrafi, chętniej się komunikuje z nami. Pilnuje swoich rzeczy i mniej zapomina, jest bardziej poukładana – dodaje mama.

Dzieci niepełnosprawne dotyka często ostracyzm społeczny. Tutaj mają swoje miejsce, gdzie nie są szykanowane i czują się komfortowo. – Moje dziecko, jak większość dzieci niepełnosprawnych, nie gra w piłkę, nie biega, nie potrafi zająć się czymś na komputerze. Jesteśmy ze wsi. Nie mogę wypuścić go na boisko do rówieśników, bo jest wyzywane przez zdrowe dzieci. A tutaj jest im dobrze, są wśród swoich, nie dokuczają sobie. Zajęcia są szyte na ich miarę – mówi Beata Getkierewicz, rodzic niepełnosprawnego dziecka.

– Tu jest dużo zajęć dodatkowych. Dzieci nie mają tego w domu – dopowiada inna mama, Anna Przyszlak.

Odebranie dzieciom świetlicy jest więc zdaniem pracowników i rodziców blokowaniem ich dalszego rozwoju.

Takie posuniecie bardzo zuboży ich życie. – Zlikwidowanie tej świetlicy jest pozbawieniem dzieci możliwości rozwoju. Prowadzimy tutaj zajęcia uspołeczniające. Wychodzimy z dziećmi do ludzi – do kina, kręgielni, jeździmy na wycieczki – wylicza Ewa Bujak, terapeuta z placówki.

Rodzice i pracownicy przyznają, że jeżeli zajdzie taka potrzeba, będą również protestować przed Sejmem. Aktualnie w lubińskiej placówce Fundacji im. Brata Alberta zatrudnionych jest około 20 osób.

Dodaj komentarz