W sieci wrze po ukazaniu się drastycznych zdjęć i postu, z którego wynika, że w Chojnowie policjanci weszli na jedną z posesji, aby ją przeszukać. Tam zabili z zimną krwią psa, a drugiemu przestrzelili pysk. Zwierzę cierpiało przez trzy godziny, żaden z funkcjonariuszy nie wezwał weterynarza. Wszystko to działo się na oczach 13-letniego dziecka. Policjanci twierdzą, że działali w samoobronie.
Do tragicznego zdarzenia doszło w Chojnowie. Policjanci, zanim weszli na podwórko, zaczęli strzelać do dwóch psów właścicieli domu. Jedno zwierzę zabili, drugie poważnie zranili. Sprawę opisał Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt.
– Bez względu na to, czego dotyczyły czynności, funkcjonariusze mieli możliwość innego zakończenia tej sprawy. Tutaj zabrakło dobrej woli, bo jak inaczej można nazwać sytuację, w której policja wie, że na terenie posesji są zwierzęta, a mimo to postanawia wejść z ostrą bronią na teren i je odstrzelić. Można było skorzystać z różnych innych rozwiązań – są siatki rzucane na psy, są środki usypiające, które działają w ciągu dziesięciu minut – mówi Konrad Kuźmiński z Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt. – To, co się tam wydarzyło, to bestialskie zachowanie policji.
Akcja funkcjonariuszy trwała przez trzy godziny. Cierpiące zwierzę chodziło zakrwawione po posesji. Zdaniem członków DIOZ, świadkiem całego zdarzenia był nastolatek, który błagał policjantów o litość, jednak żaden z nich nie reagował. – Myślę, że policjanci odnieśli jakąś chorą satysfakcję z tego, że zrobili na złość właścicielom tych zwierząt, wobec których były prowadzone czynności – twierdzi Konrad Kuźmiński.
Obrońców zwierząt bulwersuje też fakt, że funkcjonariusze do czasu zakończenia swoich działań nie pozwolili wezwać pomocy do rannego psa z przestrzelonym pyskiem. – Przeszukanie posesji trwało około trzech godzin. W tym czasie żaden z około trzydziestu funkcjonariuszy nie wezwał pomocy, pies się wykrwawiał – dodaje Kuźmiński.
Dopiero po zakończeniu akcji przez policję właściciele zabrali rannego psa do weterynarza. Pies musiał przejść operację.
Policjanci pytanie o przebieg interwencji nie mają sobie nic do zarzucenia. – Te działania wykonywali funkcjonariusze z Bolesławca i z Wrocławia, przy wsparciu antyterrorystów. Policjanci, gdy weszli na teren posesji, zostali zaatakowani przez dwa agresywne psy, więc w związku z zagrożeniem użyli broni – mówi Krzysztof Zaporowski, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.
Członkowie Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt nie przyjmują jednak takiej wersji zdarzeń. Tłumaczą, że psy były szczeniakami i o żadnej agresji nie mogło być mowy. – Rany postrzałowe na psach nie wskazują na to, by strzelano do nich podczas ataku. Pierwszy w psów dostał prosto w serce, co świadczy o precyzji oddanego strzału i zamiarze uśmiercenia, drugi od góry w pysk – wyjaśnia Konrad Kuźmiński.
Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt powiadomił o tym wydarzeniu Prokuratora Krajowego, Ministra Sprawiedliwości, Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz Komendanta Głównego Policji.
Fot. Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt via Facebook
A właściciele to jeszcze choinki nie wyrzucili tylko trzymają w doniczce obumarłą? Co za chory kraj