Nielegalne praktyki w aptekach?

Czy aptekarze muszą informować pacjentów o tańszych zamiennikach leków na receptę? Co do zasady tak, a wynika to zapisów tzw. ustawy refundacyjnej. Jednak zdaniem jednego z naszych Czytelników obowiązek ten w praktyce nie zawsze jest przestrzegany. Lubinianin twierdzi, że o mały włos nie padł ofiarą oszustwa…

Mieszkaniec Lubina przekonuje nas w mailu, że podczas zakupów w jednej z miejscowych aptek, próbowano go oszukać. W jaki sposób? Po pierwsze, nie zaproponowano mu tańszego zamiennika leku na receptę, a po drugie bez pytania doliczono mu do paragonu probiotyk do zakupionego antybiotyku.

– Wcześniej w internecie sprawdziłem ceny leków i wiedziałem w jakich granicach powinienem zapłacić. Zamiast spodziewanych 40 zł obsługująca mnie farmaceutka podała kwotę do zapłaty ponad 70 zł. Poprosiłem o wskazanie, ile każdy lek kosztuje. Wtedy wyszło na jaw, że pani bez pytania doliczyła do mojego paragonu probiotyk za ponad 25 zł, którego na recepcie nie było. Była to jej samowola. Zirytowany sytuacją oznajmiłem, że nie zapłacę za ten suplement i że nie ma prawa bez pytania dobijać czegokolwiek do mojego paragonu, bo to jest oszustwo. Pani farmaceutka miała czelność spytać mnie, czy doliczyć reklamówkę za 30 groszy, a nie spytała czy doliczyć suplement za 25! – relacjonuje lubinianin.

Jeśli wierzyć klientowi, tłumaczenia farmaceutki w tym przypadku wydają się dość kuriozalne.

– Próbowała tłumaczyć, że do antybiotyków zawsze trzeba brać probiotyk i dlatego go dobiła do paragonu. Tłumaczyłem jej, że problem jest w tym, że w ogóle mnie nie zapytała.Pani na to odpowiedziała, że o zamiennik leku też nie spytała czy jestem zainteresowany, choć powinna. No i ręce mi opadły od takiego tłumaczenia. Ale przy okazji kazałem sprawdzić, czy jest zamiennik do mojego leku i był. Kazałem zamienić na tańszy i zaoszczędziłem kolejne 16 zł. Tłumaczę kobiecie, że musi proponować zamienniki bo taki jest jej obowiązek ustawowy. Na to Pani również bezczelnie odpowiedziała, że ona nie proponuje zamienników bo i tak nigdy nikt ich nie chce – dodaje pacjent.

Choć trudno jest teraz dociec, czy wszystko co zostało opisane w mailu, jest prawdą, to jednak uznaliśmy, że warto przypomnieć, co na ten temat mówi prawo. – Ja potrafiłem wyłapać te bezczelne praktyki, ale wiele osób starszych może być manipulowanych i płacić za produkty, których wcale nie mieli kupić albo nie daje się im możliwości nabycia tańszych zamienników leków – uważa Czytelnik.

Odnosząc się najpierw do kwestii doliczenia probiotyku do zakupu bez zgody kupującego, to sprawa nie wygląda na zbyt skomplikowaną. Farmaceuta, podobnie jak sprzedawca w każdym innym sklepie, nie ma prawa samowolnie doliczać czegokolwiek do paragonu. – Sprzedawca powinien podać konsumentowi wszystkie informacje, co do ilości, jakości towaru przed jego zakupem. Czyli w tym przypadku aptekarz powinien zapytać klienta: „Czy pan chce probiotyk? Bo lekarz tego nie napisał” – mówi Wiesława Sulima, powiatowy rzecznik konsumentów w Lubinie, która osobiście wątpi, że doszło do takiej sytuacji. – Jeżeli ten farmaceuta zapytał o reklamówkę za 30 groszy, to nie zapytałby o probiotyk? – pyta retorycznie.

Gdy idzie natomiast o drugi problem podnoszony przez naszego Czytelnika, to warto zaznaczyć, że już od kilku lat aptekarze mają obowiązek informowania pacjentów o tańszych zamiennikach. O ile lekarz nie doda na recepcie zapisu NZ (nie zamieniać). Reguluje to ustawa o refundacji leków, środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego oraz wyrobów medycznych. W myśl zawartych w niej przepisów osoba wydająca leki i wyroby medyczne objęte refundacją ma obowiązek poinformować pacjenta o możliwości kupna leku innego niż ten przepisany na recepcie. Dawka i postać farmaceutyczna nie może jednak spowodować innych skutków. 766w, 300w, 696w, 630w, 272w, 960w” alt=”” width=”696″ height=”464″ />

– To jest obowiązek farmaceuty, żeby zaproponować tańszy odpowiednik, chociaż dobrze by było, gdyby klient sam o to zapytał – mówi Mariusz Kozłowski, Dolnośląski Wojewódzki Inspektor Farmaceutyczny. – Z drugiej strony, jeżeli lekarz wypisuje konkretny lek o jakiejś nazwie, to może mieć w tym jakiś cel i być może ten właśnie lek danej firmy jest właściwy. Co do odpowiedników, to powinny one działać identycznie, co lek przypisany na recepcie. Ale z tym jest różnie – dodaje.

O zdanie w tej sprawie zapytaliśmy również farmaceutkę pracującą w jednej z lubińskich aptek (innej niż ta, o której pisał niezadowolony Czytelnik). – U nas zawsze informujemy o zamiennikach. Nie ma też takich sytuacji, żebyśmy komuś doliczyli bez pozwolenia jakiś probiotyk. Staramy się jednak mówić pacjentom, o tym, że warto stosować leki osłonowe przy antybiotykach – mówi aptekarka. – Poza tym przy sprzedaży antybiotyków w komputerze pojawia się zapytanie, czy doliczyć probiotyk – dodaje.

Dodaj komentarz