Nie ma jeszcze roku, ale już walczy o życie

Fot. archiwum rodzinne, Filipek ze starszym bratem Dominikiem

Filipek ma dziś dziewięć miesięcy. To śliczny i pogodny chłopiec. Ale jego życie jest zagrożone. Mały lubinianin od trzech miesięcy walczy ze śmiertelną chorobą – złośliwym nowotworem wątroby. Jego rodzice właśnie uruchomili zbiórkę pieniędzy na leczenie synka.

Chłopiec urodził się w grudniu ubiegłego roku. Czekali na niego rodzice i starszy brat – dziś 7-letni Dominik. – Był okazem zdrowia, nic nie zapowiadało choroby – mówi mama chłopca Magdalena Majerczak.

W maju tego roku Filipek nagle zaczął wymiotować, zrobił się bardzo blady. Rodzice od razu zabrali go do lekarza, tam zaczął sztywnieć. Zrobiono mu wyniki, miał bardzo wysoki cukier, więc pojawiło się podejrzenie cukrzycy. Ale tę wykluczyły kolejne badania. Potem lekarzom podejrzany wydał się bardzo twardy brzuszek chłopca. – Synkowi zrobiono USG. Coś znaleziono, ale lekarze na początku nie mówili nic więcej, bo nie chcieli nas martwić. Później usłyszeliśmy diagnozę – nowotwór złośliwy wątroby Hepatoblastoma – opowiada pani Magdalena.

Guz ma aż 7,5 cm. Dziś chłopiec jest w trakcie siódmego cyklu chemioterapii. Kolejną dawkę otrzymuje co dwa tygodnie, jest pacjentem wrocławskiej kliniki Przylądek Nadziei. – Milion razy zastanawialiśmy się dlaczego to spotkało naszego synka, jak to możliwe, że tak małe dziecko musi już walczyć ze śmiertelną chorobą? Na szczęście synek całkiem dobrze znosi leczenie. Modlimy się o każdy dzień, bo wiemy, że dziś jest dobrze, ale ta choroba jest nieobliczalna i w każdej chwili stan Filipka może się pogorszyć – dodaje mama chłopca.

Filipka wkrótce czeka operacja usunięcia guza. Później będą kolejne dawki chemii i dalsze leczenie. Na to wszystko potrzebne są pieniądze, dlatego rodzice chłopca apelują o pomoc. Chłopiec ma swoje konto w Fundacji „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową”. Rodzice proszą o wpłatę choć małej, symbolicznej kwoty. – Ostatnio do kliniki przyjechał niespełna 20-letni chłopak. Chorował na raka, gdy miał 14 lat. Myślał, że wygrał, ale po sześciu latach choroba wróciła. Znów jest chemia i leczenie. Z rakiem nigdy nic nie wiadomo – podsumowuje lubinianka.

Dodaj komentarz