Sebastian Hładun niedawno rozpoczął swoją zawodową przygodę z boksem. Na chwilę obecną zakończyła się ona na trzeciej walce, gdzie lubinianin doznał kontuzji. Obecnie zbiera siły i już nie może doczekać się kiedy ponownie skrzyżuje rękawice.
Sebastian Hładun (po lewej) w pojedynku z Janem JanoMyśli na temat boksu pojawiły się w jego życiu bardzo wcześnie. – Kiedy tato po raz pierwszy zabrał mnie na boks wówczas byłem dziesięciolatkiem, którego marzeniem jest boksować na zawodowych ringach, niczym ówczesny idol Andrzej Gołota czy Mike Tyson – podkreśla Sebastian Hładun.
W 2018 roku to marzenie zostało spełnione i już w lutym stanął w ringu, aby debiutancko skrzyżować rękawice z pierwszym rywalem na zawodowej ścieżce pięściarza. – Podpisałem kontrakt z grupą Silesia Boxing i dwa miesiące później stoczyłem swoją pierwszą walkę gdzie na punkty pokonałem Pavla Siske jednogłośnym werdyktem gala odbyła się w Nysie – mówi lubinianin.
W drugim zawodowym pojedynku Sebastian Hładun (waga 115 kg) zmierzył się w ringu z Janem Jano. Pojedynek odbył się w marcu 2018 roku. W czeskich Podiebradach lubinianinowi poszło znakomicie. – Tutaj, poradziłem sobie bardzo szybko z moim przeciwnikiem. Walka skończyła się w pierwszej rundzie przez techniczny nokaut – wspomina pięściarz.
We wrześniu Sebastian Hładun stoczył trzecią walkę, jak się okazało najcięższą z dotychczasowych. Lubinianin w Białymstoku stanął naprzeciw 31-letniego Ukraińca Oleksandra Babanova. – Przeciwnik bardzo mocny o potężnej siłę uderzenia i niestety tą walkę przegrałem i przyszło mi się zmagać z kontuzją jaką jest złamanie kości jarzmowej. Muszę odczekać jeszcze trochę zanim zacznę mieć fizyczny kontakt z przeciwnikiem, ale już nie mogę się doczekać powrotu na ring. Podobno porażki budują nasz charakter. Mnie ta walka nauczyła jak dużo pracy jeszcze trzeba włożyć w ten sport, aby być ponad innymi i chce w przyszłości tego dokonać – puentuje reprezentant grupy Silesia Boxing.