„Mamy najbrzydsze podwórko w Legnicy!”

– Za PRL-u to podwórko wyglądało znacznie lepiej. Dzisiaj jest tak zaniedbane, że brzydszego w Legnicy nie znajdziesz: po deszczu chodzimy tu w kaloszach, a fragment terenu należący do miasta nie był jeszcze w tym roku koszony. Przy śmietnikach leżą stosy choinek. Jak się zapalą to kaplica, bo straż pożarna nie ma tu nawet jak wjechać – wyliczają mieszkańcy czterech legnickich ulic, którzy dzielą podwórko między swoimi kamienicami.

W kamienicach przy ulicach: Żwirki i Wigury, Książęcej, Senatorskiej oraz św. Wojciecha mieszka przynajmniej kilkaset osób. Nieruchomościami i pobliskim terenem zarządza w sumie kilka wspólnot mieszkaniowych, ale i gmina. Wśród sąsiadów nie ma lidera, każdy zajmuje się skrawkiem ziemi przy swoim domu. Łączy ich jednak frustracja, którą czują codziennie na widok wspólnego podwórka.

– To feralne miejsce. Po deszczu do śmietnika trzeba chodzić w gumowcach. Tak żyją legniccy mieszczanie! – irytuje się Marcin Leśniewski, który przeprowadził się tutaj stosunkowo niedawno. Jego opinię podzielają lokatorzy, którzy mieszkają przy Żwirki i Wigury o kilkadziesiąt lat dłużej.

– Kilka lat temu po naszej interwencji byli tu pracownicy urzędu miasta i obiecali nam chodnik. Do dziś nic się jednak nie zmieniło – wspomina Lucyna Ozimek i wylicza szereg zaniedbań, do których ona i sąsiedzi, chcąc nie chcąc, zdążyli się przyzwyczaić: – Część terenu należy do miasta. Proszę zobaczyć, jak wygląda. Odstaje od reszty, bo w tym roku nie był nawet koszony. A przy śmietniku? Od grudnia leży stos choinek i fragmenty mebli. Dzwoniłam do LPGK, ale gdy tylko usłyszeli, że kubły na śmieci są regularnie opróżniane, stwierdzili, że to nie sprawa dla nich – dodaje legniczanka.

Sąsiedzi skarżą się na Ratusz, ale podkreślają, że ich zmartwienia nie dotyczą wyłącznie estetyki podwórza. – Śmieci zalegające przy kubłach stwarzają zagrożenie. To choinki i stare meble. Jeśli ktoś je podpali, strażacy nie będą mieli nawet jak tu wjechać, bo brama jest tak wąska – zauważa Marcin Leśniewski.

Widząc brak reakcji magistratu część mieszkańców postanowiła wziąć sprawy we własne ręce. W ubiegłym roku złożyli projekt w ramach Legnickiego Budżetu Obywatelskiego, ale sprawa upadła, bo nie zebrali wystarczającej liczby głosów. W tym roku spróbowali ponownie.

– Chcemy, by w podwórku powstało mini-boisko, plac zabaw i oświetlenie hybrydowe – wylicza Robert Pirecki, inicjator projektu. – To podwórko jest strasznie zaniedbane. Z pewnością dziś to jedno z najbrzydszych w mieście, o ile nie najbrzydsze. Dlatego chcemy coś zmienić, ale przecież nie ma pewności czy tym razem uda nam się pokonać liczbą głosów inne projekty – przekonuje.

Z kłopotem legniczan zwróciliśmy się do urzędników. Od rzecznika prasowego prezydenta Legnicy usłyszeliśmy, że jeszcze tego samego dnia na miejscu zostanie przeprowadzona kontrola. Efektem ma być uprzątnięcie podwórka.

Do sprawy wrócimy.

Dodaj komentarz