Łukasz Kubot w Lubinie!

kubot 1Zwycięzca debla wielkoszlemowego turnieju Australian Open, Łukasz Kubot przyjechał do rodzinnego miasta, by podzielić się wrażeniami z Melbourne. Pochodzący z Lubina tenisista po raz pierwszy w karierze zwyciężył w turnieju tej rangi. O kankanie, uderzającej do głowy wodzie sodowej i piekielnych upałach podczas turnieju opowiadał w siedzibie KGHM – głównego sponsora tenisisty.

Łukasz Kubot dostał zaproszenie od Szweda, Roberta Lindstedta do wspólnego udziału w turnieju deblowym Australian Open w ostatniej chwili. Był to strzał w dziesiątkę, bo panowie okazali się tandemem nie do pokonania dla przeciwników i zwyciężyli w tegorocznym turnieju. Tym samym lubinianin powtórzył osiągnięcie legendy polskiego tenisa Wojciecha Fibaka sprzed 36 lat. W Lubinie podkreślał, że mimo popularności i wielkich pieniędzy, jakie wygrał, woda sodowa nie uderzy mu do głowy. 

–Mam nadzieję, że mi nie odbije. Do tej pory mi nie odbiło, więc mam nadzieję, że tak pozostanie – mówi Łukasz Kubot.

DjokovicO zwycięstwie w Australii zadecydowały nie tylko świetna współpraca Szweda z Polakiem i doskonałe przygotowanie do turnieju, ale również wytrzymałość na niezwykle wysokie temperatury, jakie panowały w Melbourne. Termometry wskazywały ponad 45 stopni Celsjusza. Panujące podczas turnieju warunki atmosferyczne stały się przedmiotem żartów. Między innymi Novak Djokovic umieścił na swoim twitterze zdjęcie jajka sadzonego… na korcie.

– W tym roku było to coś niewyobrażalnego. W ubiegłych latach zdarzało się kilka dni z tak wysoką temperaturą. Tym razem niebywały upał trwał aż przez 8 dni – mówi Kubot. – Międzynarodowa Federacja Tenisowa powinna wysunąć z tego jakieś wnioski. Ile było niedokończonych gier, ile walkowerów? Myślę, że powinna zostać ustalona jakaś granica temperatury, od której zawodnicy nie będą musieli wychodzić na kort – mówi tenisista.

– W naszych kopalniach nie można pracować, jeżeli temperatura przekracza 33 stopnie. Może ITF zechce zechcą wziąć to pod uwagę – mówi Dariusz Wyborski, rzecznik prasowy KGHM.

Kubot 2KGHM nie podpisał jeszcze umowy sponsorskiej z Kubotem na 2014 rok. Obydwie strony zadeklarowały w Lubinie chęć dalszej współpracy.

– Umowa z panem Łukaszem Kubotem zostanie niebawem podpisana. Formalności można było załatwić przed Australian Open, ale ze względów budżetowych musieliśmy przesunąć termin. Sukces jest oczywiście dodatkową kartą przetargową ale i bez niego podpisalibyśmy taką umowę – deklaruje Paweł Oboda, szef departamentu komunikacji społecznej i CSR KGHM.

Podczas spotkania w Lubinie Łukasz Kubot zaprezentował puchar, który jak twierdzi będzie dla niego dodatkową motywacją dKubot 3o dalszej pracy i pamiątką, którą ma nadzieję pokazać swoim dzieciom i wnukom. Wytłumaczył też lubinianom, dlaczego po zwycięskich meczach tańczy kankana. Tak jak miało to miejsce w Melbourne.

– Pod koniec 2010 roku podczas treningu z moim trenerem od przygotowania fizycznego improwizowaliśmy różne ćwiczenia. Trener powiedział, że mam wymyślić jedno. Byłem już tak zmęczony, że zacząłem po prostu podnosić nogi do góry. Trener powiedział wówczas, że właśnie tak mam zatańczyć, jak wygram swój pierwszy wielki mecz na wielkim korcie. No i w roku 2011 w Australii po wygranym meczu z Samem Querreyem zatańczyłem kankana po raz pierwszy – opowiada Kubot. 

– Była to nasza dżentelmeńska umowa, z której musiałem się wywiązać. Zostało to do dzisiaj. Z jednej strony muszę przyznać, że tańcząc czuję się trochę nieśmiało, ale z drugiej strony robię to dla młodych sympatyków tenisa. Chcę dać im do zrozumienia, że tenis to sport, w którym nie liczą się tylko duże pieniądze, ale również pasja i radość – dodaje sportowiec.

DRM

Dodaj komentarz