LUBIN. Schronisko pęka w szwach

 

1Nie ma miejsca w schronisku dla bezdomnych w Lubinie. Placówka prowadzona przez Towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta stara się jednak przyjąć każdego, kto jest bez dachu nad głową. Choć oficjalnie do schroniska czy ogrzewalni nie może wejść osoba pod wpływem alkoholu, to teraz, kiedy nadeszła fala mrozów, robi się wyjątki.

Prawdziwe oblężenie panuje w jedynym w Lubinie schronisku dla osób bezdomnych. Nie oznacza to jednak, że z  tego powodu będą oni odsyłani z kwitkiem. Każdy może liczyć na ciepły posiłek i kromkę chleba.

-W schronisku mamy każdego dnia prawie 50 osób. Chętnych jest tak wielu, że w miarę możliwości dostawiamy w wolnym miejscu łóżka- mówi Waldemar Zieliński, opiekun pracujący w schronisku.

W budynku, gdzie mieści się schronisko jest jeszcze ogrzewalnia, z której można korzystać od godziny 20 do 8 rano następnego dnia. Bezdomni mogą się tu wykapać, zjeść i spędzić noc w cieple. Mrozy, które dają się nam we znaki od kilku dni spowodowały, że część bezdomnych postanowiła skorzystać z pomocy placówki. Ostatnio łóżka dostawiano nawet w kaplicy.

Straż Miejska i Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej zwracają się z prośbą do mieszkańców miasta o sygnały w sprawie osób bezdomnych, które przebywają w miejscach nieogrzewanych np. w altankach czy w piwnicach. Przy tak niskich temperaturach łatwo o wychłodzenie organizmu, w takiej sytuacji jedynym ratunkiem dla takich osób jest szybka pomoc.

SZAT/fot.lubin.pl

 

Dodaj komentarz