LUBIN. Gimnazjalny orzech do zgryzienia

Fot. Pixabay
Fot. Pixabay

Przyjęta kilka dni temu ustawa o reformie edukacji sprawiła przed świętami wiele kłopotów samorządom. Na przeorganizowanie sieci szkół mają one raptem dwa miesiące, a pośpiech we wdrażaniu reformy wywołuje uzasadnione obawy pracowników oświaty i rodziców gimnazjalistów. Ci ostatni boją się między innymi, że po zmianach ich dzieci trafią do zatłoczonych, odległych podstawówek.

Lubiński magistrat do reformy podchodzi raczej ze spokojem. W styczniu zaczną się prace nad nową koncepcją organizacji oświaty w mieście. Obecne gimnazja zostaną przekształcone w szkoły podstawowe.

– Nie będziemy tworzyć nowego technikum, liceum lub szkoły zawodowej, bo nie ma takiego zapotrzebowania. Gimnazja działające przy szkołach podstawowych połączymy w całość. Do rozważenia pozostaje kwestia gimnazjów nr 1, 4 i 5, które funkcjonują w osobnych budynkach. Trzeba tak podejść do kwestii ich wygaszenia, żeby miasto nie ponosiło kosztów utrzymania budynków, w których uczy się coraz mniej dzieci – mówi Andrzej Pudełko, naczelnik Wydziału Oświaty, Kultury i Nadzoru Właścicielskiego Urzędu Miejskiego w Lubinie.

Na terenie gminy Lubin znajduje się pięć szkół podstawowych: w Siedlcach, Raszówce, Szklarach Górnych, Krzeczynie Wielkim i Niemstowie. Ta ostatnia ma jeszcze filię w Osieku. Jak mówi Maja Grohman, rzecznik prasowy wójta gminy Lubin, z nimi we wrześniu nie będzie problemu, ponieważ dojdzie tylko jeden rocznik jako klasa siódma. Dwa lata później dzieci w podstawówkach będzie jednak więcej, ale samorząd już ustalił, że i wówczas nie dojdzie do sytuacji, w której wiejskie placówki będą musiały na przykład wprowadzić lekcje na dwie zmiany.

Do tego dochodzi jeszcze Gminne Gimnazjum, ulokowane w budynku lubińskiego Gimnazjum nr 1. W nim od września funkcjonować będzie pięć klas. Jaki sposób wygaszenia gimnazjum wybierze gmina Lubin, tego jeszcze nie wiadomo. Samorząd zlecił ekspertyzę Centrum Wsparcia Rozwoju Edukacji i Biznesu OTUS z Lęborka i na tej podstawie opracuje swoją koncepcję organizacji szkół. Jest to o tyle ważne, że najwięcej pytań mają rodzice gimnazjum właśnie – obawiają się, że we wrześniu ich dzieci zostaną przeniesione do ośmioklasowych wiejskich podstawówek.

Gimnazjum nr 1 Gminne Gimnazjum
Fot. Lubin.pl

Jak wskazuje MEN, wygaszanie gimnazjum może być realizowane w różnych wariantach: poprzez przekształcenie dotychczasowego gimnazjum w ośmioletnią szkołę podstawową lub włączenie gimnazjum do ośmioletniej szkoły podstawowej. Możliwe jest też przekształcenie w liceum ogólnokształcące, technikum lub branżową szkołę I stopnia albo włączenie gimnazjum w strukturę takiej szkoły. Decyzja co do formy i sposobu wygaszenia gimnazjum należeć będzie do samorządów. Miasto stawia na szkoły podstawowe, natomiast gminne gimnazjum, jak informuje rzeczniczka wójta, zostanie wygaszone w sposób naturalny, a szkoła do końca ma zachować swoją integralność.

Ministerstwo Edukacji Narodowej podkreśla, że każda gmina tak powinna ułożyć sieć szkół, żeby podstawówki były szkołami o pełnej strukturze organizacyjnej (obejmującej klasy I – VIII) i funkcjonowały w jednym budynku lub jego bliskiej lokalizacji.

Czasu jest niewiele, bo nowa sieć szkolna w Polsce musi powstać do końca marca, a samorządowe pomysły będzie zatwierdzać kuratorium oświaty. W praktyce zatem swoje koncepcje gminy muszą mieć gotowe do końca lutego.

Remedium na problemy, jakich nastręcza reorganizacja systemu oświaty, mogłoby stać się zorganizowanie wspólnej sieci szkół – miejskich, gminnych, a nawet powiatowych. Punktem wyjścia do takiej współpracy mogłoby być Centrum Usług Wspólnych, które od 1 kwietnia będzie prowadzić finanse i administrację szkół w Lubinie. Zapytaliśmy, czy gmina widzi tu jakieś korzyści dla siebie.

– Nie rozważaliśmy takiej koncepcji, ponieważ do tej pory nie pojawiła się ze strony miasta żadna propozycja związana z Centrum Usług Wspólnych. Trudno jest się nam zatem odnieść do tego pomysłu – odpowiada Maja Grohman. – Jeśli jednak otrzymamy taką propozycję, na pewno ją uważnie przeanalizujemy.

Zdaniem Andrzeja Pudełki pomysł połączenia przez gminy „oświatowych” sił warto jakkolwiek rozważyć. Naczelnik podkreśla bowiem, że przygotowując zakrojoną na tak wielką skalę reformę rząd nie poinformował do tej pory samorządów o ewentualnych dodatkowych środkach na jej wdrożenie. Może się zatem okazać, że to wielkie logistyczne przedsięwzięcie trzeba będzie zrealizować w ramach obowiązujących kwot subwencji oświatowej. Wówczas każda zaoszczędzona złotówka będzie na wagę złota.

Dodaj komentarz