Rzęsisty deszcz i przenikliwe zimno zakończyły drugi dzień majówki w Lubinie. Nieprzychylna aura nie odstraszyła jednak kibiców Zagłębia Lubin, którzy na wielkim telebimie na błoniach oglądali finał Pucharu Polski. Zimna i deszczu nie przestraszyli się również fani Meli Koteluk, którzy cierpliwie czekali na rozpoczęcie opóźnionego o prawie godzinę koncertu.
Mimo fatalnej pogody na błoniach zrobiło się pomarańczowo. Fani Zagłębia Lubin przyszli, by wspólnie obejrzeć i dopingować swoją drużynę podczas finałowego meczu Pucharu Polski, w którym miedziowi zmierzyli się z Zawiszą Bydgoszcz. Dopiero rzuty karne decydowały o tym, kto wygra piłkarski Puchar Polski. Po 90 minutach meczu między KGHM Zagłębiem Lubin a Zawiszą Bydgoszcz był bezbramkowy remis. Także dogrywka nie przyniosła goli. Po rzutach karnych Zawisza wygrał 6:5. Smutni kibice rozeszli się do domów, a dla fanów talentu Meli Koteluk rozpoczęła się prawdziwa uczta.
Piosenkarka podziękowała za cierpliwość i zaśpiewała utwory ze swojej debiutanckiej płyty „Spadochron”. Zanim artystka rozpoczęła swoją solową karierę śpiewała w chórkach w zespole Scorpions oraz u Gaby Kulki. W 2013 roku została laureatką „Fryderyków” w kategoriach Debiut roku i Artysta roku.
SZAT