LEGNICA/GŁOGÓW. Są za bezpieczeństwem, ale walczą z podglądactwem

IMG_1292Inwigilacji obywateli przez miejski monitoring obawiają się radni z Legnicy i Głogowa. Powołując się na prawo do intymności, głośno dopytują czy kamery nie będą nam zaglądać do sypialni i łazienek.

– Czy mieszkańcy mogą czuć się swobodnie w domach, biorąc pod uwagę olbrzymi zasięg kamer i ich możliwości techniczne – zastanawia się Sławomir Skowroński, radny z Legnicy. – Jakiego rodzaju reakcje przewidują służby w przypadku skierowania kamer na prywatne mieszkania? – dopytuje w interpelacji skierowanej do prezydenta miasta.

Sławomir Skowroński
Sławomir Skowroński

Podobne wątpliwości ma radny Sławomir Majewski z Głogowa, który na ostatniej sesji również dopytywał o te kwestie. Obaj zastanawiają się, kto ma dostęp do nagrań i w jaki sposób kontrolowani są operatorzy monitoringu. Upominają się też o gwarancje, które zapewnią, że zarejestrowany obraz nie trafi w niepowołane ręce.

Justyna Janusz z legnickiej straży miejskiej nie chce się na ten temat wypowiadać. – Trwa dopiero rozruch techniczny i na dziś nie mogę nic w tej sprawie powiedzieć – przyznaje funkcjonariuszka odpowiedzialna za kontakty z mediami.

W Głogowie monitoring już działa i jest stale rozbudowywany. Docelowo w mieście mają być rozstawione 33 kamery. Natomiast w Legnicy trwa dopiero rozruch systemu. – Przeprowadzane są próby funkcjonowania kamer, sprawdzana jest jakość i prędkość przesyłu drogą radiową danych i obrazów do obu centrów monitorowania – informuje Arkadiusz Rodak, rzecznik prasowy legnickiego magistratu.

Centrum ma siedzibę w straży miejskiej, ale podgląd trafia do policji przy ul Staffa. W obsłudze sprzętu przeszkolono już strażników i policjantów. System składa się z 40 cyfrowych kamer nowej generacji, umieszczonych w różnych punktach Legnicy. Koszt monitoringu to około 3,5 mln zł, z czego 70 proc. pochodzi z funduszy unijnych.

JOM

Dodaj komentarz