LEGNICA. Zbojkotowali, choć nie oglądali

IMG_4248Nie kupili biletów i nie obejrzeli spektaklu. Woleli protestować i wdać się w pyskówkę z wybitnym reżyserem teatralnym Lechem Raczakiem. Grupa reprezentantów legnickiego Klubu „Gazety Polskiej” postanowiła sprzeciwić się wystawieniu sztuki „Spisek smoleński” Fundacji Orbis Tertius z Poznania, która pokazała w Teatrze im. Modrzejewskiej tylko jeden spektakl.

Przed rozpoczęciem przedstawienia kilkanaście osób pojawiło się przed budynkiem teatru z transparentami „Rechot Putina słychać w Legnicy” i „Smoleńsk. Pamiętamy”. Wśród pikietujących znalazło się troje radnych Prawa i Sprawiedliwości: Anna Płucieniczak, Stanisław Kot i Krzysztof Ślufcik oraz dyrektor katolickiej rozgłośni Radia Plus, Stanisław Obertaniec, a także działacze Solidarności z lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku: Edward Wóltański z Lubina i Krystyna Sobierajska z Legnicy.

IMG_4297Do protestujących wyszedł reżyser Lech Raczak. Prosił, by weszli na widownię. Zgromadzeni nie skorzystali z zaproszenia. Mówili, że jego sztuka to gówno, a on i jemu podobni to sieroty po PRL-u. – Kto tu w ogóle pana zaprosił? – dopytywała jedna z kobiet. – My, widzowie, którzy kupiliśmy bilety na ten spektakl! – odpowiedział za artystę jeden z teatromanów.

W poniedziałek legniccy radni przyjęli rezolucję sprzeciwiającą się wystawieniu – według nich – obrazoburczej sztuki. Po takiej promocji bilety, w cenie 40 zł, rozeszły się błyskawicznie. Na widowni pojawiło się wiele nowych twarzy. Do ostatniej chwili obsługa dostawiała kolejne krzesła, by wszyscy chętni mogli obejrzeć spektakl. Z radnych zobaczył go tylko Jan Szynalski z PO, który jako jedyny nie wziął udziału w głosowaniu nad rezolucją.

W trakcie przedstawienia nikt nie wyszedł, nie było też pomruków zniesmaczenia. Wręcz przeciwnie. Publiczność często wybuchała gromkim i zarazem gorzkim śmiechem. Aktorów i reżysera nagrodzono oklaskami na stojąco.

IMG_4381A sztuka? Jak to u Lecha Raczaka: mocna, paraliżująca, obezwładniająca. Paradoksalnie, najwięcej do myślenia powinna dać tym, którzy ją bojkotowali. To właśnie klubowicze „Gazety Polskiej” powinni w pierwszej kolejności obejrzeć ten spektakl. Gdyby nie czytali recenzji na temat „Spisku smoleńskiego”, prawdopodobnie sami wyciągnęliby zupełnie odmienne wnioski.

Lech Raczak i jego fenomenalni aktorzy nikogo nie obrażają. Pokazują jedynie, jak pęknięte jest polskie społeczeństwo w ocenie katastrofy rządowego samolotu. Dla jednych to wypadek, dla innych spisek. Obie grupy wzajemnie się obrażają i kontestują.

Stek wyzwisk, zapewne zaczerpniętych z internetowych forów, to jeden z aktorskich monologów. Wulgarny i przez to zabawny, ale przede wszystkim przejmujący i odrażający. Jako Polacy podzieliliśmy się w opinii na temat okoliczności tragedii z 10 kwietnia 2010 roku. Dla wszystkich to dramat, ale jego późniejsza interpretacja stała się albo farsą, albo doktryną nowego wyznania. I o tym jest ta sztuka.

FOT. JOM

  1. Troszeczkę przekoloryzowana końcówka spektaklu w waszym artykule.Fakt brawa były ale nie na stojąco. Co do zakończenia jeżeli mogę dodać przez pewien moment widownia nie wiedziała co zrobić… Czy wyjść? Czy zostać? Zaczęli dumać czym właśnie jest ich ta głupota. Miałem przyjemność siedzieć obok przedstawiciela PiS. On również poczuł absurd całej teorii spiskowej.

Dodaj komentarz