„Dwie kawy proszę. Jedną na miejscu, drugą proszę zawiesić” – można już usłyszeć w sześciu legnickich restauracjach i kawiarniach. O co chodzi? Nad Kaczawę dotarła niecodzienna inicjatywa społeczna, w której – jak tłumaczą organizatorzy – chodzi o uśmiech, przyjaźń i serdeczność.
Pomysł jest prosty: zamawiając kawę klienci restauracji mogą poprosić także o drugą – „zawieszoną”, za którą zapłacą, choć nie będą jej pić. Dodatkowy napój odbierze później inny smakosz małej czarnej. Nie musi przy tym spełniać żadnych warunków. Wystarczy, że na miejscu będzie akurat czekać „zawieszona”.
„Podaruj jeśli możesz, weź jeśli chcesz” – to hasło promujące akcję na portalach społecznościowych. Legnicki profil „Zawieszonej kawy” istnieje od dwóch miesięcy, choć dopiero w kwietniu jego właściciele zaczęli prowadzić kampanię informacyjną. Do dziś do inicjatywy przyłączyło się sześć kawiarni i restauracji w mieście: Caffe Modjeska, Pogaduchy, Polonia, Provincia, Rock Burger i Wegarnik. Pierwsze zamówienia już były.
– Dopiero niedawno zaczęliśmy. Zainteresowanie jest, jeden z klientów poprosił o kawę zawieszoną, choć jeszcze nikt jej nie odebrał – mówi Maciej Gołębiowski, barista z baru Wegarnik.
„Zawieszona kawa” dotarła do Polski z Ukrainy, gdzie ma ponoć sporą rzeszę fanów. Popularyzowaniem pomysłu zajmuje się m.in. urodzony w Kijowie Aleksander Każurin. Akcja nie jest jednak nowością na Dolnym Śląsku. Dwa lata temu dotarła do Wrocławia, gdzie momentalnie przyłączyło się do niej kilkunastu restauratorów.
Czy „zawieszanie” gorącego napoju przyjmie się w Legnicy? Jej zwolennicy przekonują, że to tylko kwestia czasu.