LEGNICA. Triumf sprawiedliwości. Ćwierć wieku więzienia! (WIDEO)

IMG_20151117_092222Na karę 25 lat więzienia skazał dziś Sąd Okręgowy w Legnicy Tomasza P., który niemal trzy lata temu ranił siekierą swą byłą partnerkę. Mężczyzna nie będzie mógł warunkowo opuścić zakładu karnego wcześniej, jak po 20 latach. Ponadto na rzecz swojej ofiary ma zapłacić 50 tys. zł nawiązki i przez 15 lat nie może się do niej zbliżać, ani próbować kontaktować. Oskarżonego nie było na ogłoszeniu wyroku.

Jak uzasadniał dziś sąd, oskarżony stworzył swej byłej partnerce doskonałe warunki do życia, stąd m.in. dlatego kobieta wyprowadziła się wraz z córką z pierwszego małżeństwa do jego domu w Bytomiu. Para żyła dostatnio, ale – jak wskazał sąd – za pieniądze pochodzące z przestępstw popełnionych przez Tomasza P.

– Problemy zaczęły się wówczas, kiedy pokrzywdzona stwierdziła, że Tomasz P. nie jest wobec niej uczciwy – mówi przewodniczący składu orzekającego. – Miał kontakty z innymi kobietami, czego dowodem były dość obsceniczne materiały fotograficzne. Zdradzana Jolanta J. postanowiła odejść od swego partnera i wtedy zaczęła się jej gehenna – dodaje sędzia.

Następnie Tomasz P. trafił do aresztu za malwersacje finansowe, za które zresztą został później prawomocnie skazany na karę sześciu lat więzienia. Nawet z aresztu słał do Jolanty J. listy z pogróżkami, grożąc jej śmiercią i zabójstwem córki. Kobieta wróciła do Legnicy. Pod koniec 2012 roku jej były partner został zwolniony z tymczasowego aresztu. Przyjechał wtedy do Legnicy i zaprosił kobietę na kolację. Był to jednak pretekst, bo w trakcie spotkania przypominającego bardziej porwanie, pokazywał jej niebezpieczne narzędzia.

3 grudnia rano pojawił się w biurze, w którym pracowała kobieta. Był uzbrojony w nóż, pałkę i siekierę. Zadzwonił też do niej, podając się za kogoś innego, i poinformował, że wyjeżdża z Polski, nie będzie już jej więcej nachodził, tylko chce jej oddać klucze. Byli partnerzy spotkali się w sekretariacie biura, gdzie po krótkiej wymianie zdań mężczyzna brutalnie zaatakował Jolantę J. siekierą.

– Zadaje uderzenia obuchem i ostrzem. Wlecze kobietę, która próbuje się bronić… chwytać biurka, wybiec na korytarz, gdzie zadaje kolejne uderzenia. Kiedy kobieta przed nim klęczy, zadaje jej z góry cios siekierą w głowę, na tyle mocny, że siekiera utkwiła w kościach czaszki – relacjonuje sędzia, który podkreśla, że dzięki kolegom z pracy Jolanta J. zawdzięcza dziś życie, ponieważ to świadkowie wydarzenia zachowali zimną krew i udzielili jej profesjonalnej pomocy. Po dramacie Tomasz P. uciekł na Śląsk. Następnego dnia został zatrzymany w Bytomiu.

Jolanta J. cudem przeżyła, ale do pełni zdrowia nie doszła. Dziś niedowidzi i ma niedowład ręki. – To jest okaleczenie człowieka na całe życie – przyznaje sędzia. – Ten proces całkowicie obnażył ubranko, w które się ubierał oskarżony. Jest to człowiek o charakterze psychopatycznym – stwierdzili biegli. Nie jest w stanie wznieść się na jakikolwiek poziom empatii. Traktuje ludzi instrumentalnie. Jakże fałszywie brzmiały składanego przez niego na tej sali deklaracje, że chce pokrzywdzonej pomóc i wyrównać poniesione szkody. To było robione pod kamerę albo tani efekt. On nie żałuje tego, co zrobił, ale że został ujęty. Perfidny, pozer, megaloman. Jeśli wykazał się jakąkolwiek miłością, to ta miłość była chora, toksyczna. Nie widzimy innej kary, która dawałaby zadość normalnej, ludzkiej sprawiedliwości, ani też z uwagi na skutki tego przestępstwa. Łagodniejsza kara wobec tego człowieka będzie nieskuteczna – argumentował sąd.

– Ten wyrok był bardzo odważny, surowy, to jest triumf sprawiedliwości – przyznaje prokurator Mariusz Kluczyński. – Ona się go obawia dalej, może wyjazd z kraju by ją całkiem uspokoił – mówił po ogłoszeniu wyroku ojciec Jolanty J. Wyrok jest nieprawomocny.

FOT. MK

Dodaj komentarz