Ściśle tajne… podkolanówki, czyli CIA o Małej Moskwie (WIDEO)

mała moskwa
Do dziś w Legnicy pozostały ślady pobytu wojsk radzieckich

Centralna Agencja Wywiadowcza opublikowała pod koniec ubiegłego roku 13 mln dokumentów o znaczeniu historycznym. Ponad 300 z nich dotyczy Legnicy, która w połowie XX wieku była jednym z najważniejszych punktów na militarnej mapie świata.

CIA
Na stronie www.cia.gov zamieszczono 13 mln odtajnionych dokumentów, w tym także dotyczących Legnicy

„Na południowy wschód od Legnicy wzdłuż ulicy Złotoryjskiej powstaje nowa fabryka, która wygląda na małe miasto. Jak mówią plotki, będzie tam przetwarzany radioaktywny uran. Z dworca w mieście doprowadzona jest nawet linia kolejowa. Budowa jest otoczona drewnianym płotem wysokości dwóch metrów, za którym stacjonuje silna jednostka wojskowa. Zatrzymywanie się wzdłuż płotu jest ściśle zabronione.” – notatkę takiej treści sporządził pracownik CIA 24 marca 1954 roku. Informacje amerykańskiego wywiadu na temat powstającej wówczas w Legnicy huty miedzi, tajne były jeszcze do niedawna. W grudniu ubiegłego roku razem z 13 milionami innych dokumentów, notatkę opublikowano na stronach Centralnej Agencji Wywiadowczej. Na hasło Legnica wyszukiwarka podaje ponad 300 wyników. Prawie wszystkie dotyczą aktywności wojsk radzieckich.

– To, że Rosjanie tu byli, to, że lądowały samoloty, to wszyscy wiedzieli. A osoby szczególnie zainteresowane i przeszkolone, mogły wysnuć w tego wnioski – zauważa Wojciech Morawiec, emerytowany oficer Wojska Polskiego, badacz historii Legnicy. – Podobnych dokumentów w każdej instytucji wywiadowczej świata są tony. Co jakiś czas służby przewietrzają swoje archiwa, dzięki czemu historycy zyskują cenne źródła informacji – dodaje.

TV_ 9392_01Legnica jako jeden z najważniejszych punktów na wojskowej mapie świata była pod szczególnym nadzorem zachodnich służb wywiadowczych. Choć – zdaniem historyków  – nie istniała tutaj zorganizowana siatka szpiegowska. Badacz historii Legnicy związanej w pobytem w mieście wojsk armii radzieckiej wśród ujawnionych informacji nie dostrzega żadnych o przełomowym znaczeniu.

– Te notatki wywiadowcze, zresztą bardzo krótkie, bo jedno-, dwuakapitowe, opisują to, co można zobaczyć z zewnątrz, przechodząc obok obiektów wojskowych, przejeżdżając wolno samochodem, obserwując ruch samochodów na ulicach czy obserwując startujące i lądujące samoloty. Na tej podstawie powstawał jakiś obraz – wyjaśnia Wojciech Kondusza, hiostoryk, autor książki „Mała Moskwa. Rzecz o radzieckiej Legnicy”.

Spora część dokumentów dotyczy radzieckich garnizonów, w tym lotniska. Czytamy m.in., że radzieccy piloci, mimo wyjątkowego nadzoru, jakim byli objęci, potrafili znaleźć sposób, by skontaktować się z ludnością cywilną. Służyć to miało głównie drobnej wymianie handlowej. Tajne przez poufne były do niedawna nawet informacje o tym, że Rosjanie Polakom na czarnym rynku sprzedawali… podkolanówki – jak podaje CIA – popularne kapromy. Wśród towarów oferowanych przez Rosjan były też m.in. radioodbiorniki, dzięki którym – jak donosił amerykański wywiad – radzieccy oficerowie słuchali BBC czy Voice of America.

– Jest to oczywiście interesujące, co wywiad natowski wiedział, że miał jakieś wyobrażenie o liczebności, rodzajach sił ulokowanych w Polsce i było to istotne, bo podobne informacje spływały także z innych krajów byłego bloku sowieckiego. Razem dawało to obraz sił zgrupowanych w tej części Europy – zauważa Wojciech Kondusza.

– Tutaj mieścił się najważniejszy sztab, stąd wydawane były najważniejsze rozkazy, tu tworzyło się pewną rzeczywistość. Byłoby dziwne, gdyby takie miejsca nie stanowiło szczególnego zainteresowania służb obcego obozu – dodaje Wojciech Morawiec.

W Legnicy tajemnicą poliszynela był fakt, że w dowództwie Północnej Grupy Wojsk Armii Czerwonej znajdował się słynny czerwony guzik, którym można było odpalić głowice nuklearne. Nawet dziś nie trudno znaleźć liczne przykłady prawie półwiecznego pobytu w mieście Rosjan, jak się okazało, bacznie obserwowanych przez CIA.

Dodaj komentarz