LEGNICA. Rządzą, choć ich nie ma

IMG_1277Zawieszone władze Platformy Obywatelskiej z wyborcami bawią się w najlepsze. Uważają, że nic się nie stało, bo decyzja o ich wykluczeniu z życia politycznego nie jest prawomocna, stąd –jak sami przyznają – do jesieni mogą robić, co chcą. Wszystko wskazuje na to, że mają dużo racji, bo ich matecznik jakoś się nie kwapi, by co kolwiek  prostować lub wykazywać jakąkolwiek aktywność. Zresztą, jak mówi zawieszony szef partii, pełnomocniczka mająca scalić legnickie struktury Platformy, dotąd się nie pojawiła.

Poseł PO i nieprawomocnie zawieszony szef tej partii w Legnicy Robert Kropiwnicki, reżyser Jacek Głomb – dwukrotny kandydat na senatora (bez powodzenia) oraz Ryszard Maciak z Polskiego Stronnictwa Ludowego (z szacunku do zmarłego nie cytujemy, co powiedział) zorganizowali konferencję prasową, podczas której udzielili poparcia prezesowi ARLEG-u, Jarosławowi Rabczence – kandydatowi na prezydenta miasta. A wszystko na tle banerów Platformy i fundacji „Naprawiacze Świata” – sygnowanej nazwiskiem Głomba.

Organizatorzy są przekonani, że wybory na prezydenta Legnicy wygrają w pierwszej turze. Ich kandydat to marzenie każdej partii: 36-letni menedżer, elokwentny politolog, posiadający piękną żonę i dwójkę ślicznych dzieci obojga płci. Ideał. Problem w tym, że jest szefem spółki, która może się za chwilę rozsypać. A że medialnie rozsypuje się od lutego, stąd jego mocodawcy mogą ignorować doniesienia prasowe i promować prezesa ARLEG-u na poważnie.

Mając świadomość, że Platforma nie wystawi żadnego kandydata na prezydenta Legnicy, grają kandydaturą Rabczenki. Mówią, że mają dość stagnacji w mieście. Nie chcą dłużej tkwić w zakorkowanej Legnicy, zarządzanej przez Tadeusza Krzakowskiego. – Co nas nie zabije, to nas wzmocni – podkreśla Jarosław Raczenko, który magistrackie reakcje na swój start w wyborach przyrównuje do praktyk z Korei Północnej.

Jego zdaniem, odkąd zadeklarował się, jako konkurent obecnego włodarza – zaczęła się na niego nagonka. Jako człowiek wspierany przez Roberta Kropiwnickiego, który teraz ratuje swoje być albo ie być, jest dla władzy przeszkodą. Obecny poseł, a dawniej szef prezydium rady miejskiej. Kropiwnicki, za sprawą Janusza Mikulicza, poszedł do parlamentu, ale urazy pozostały. Brak sympatii do jego stronników i protegowanych istnieje do teraz. Szacunku nie ma. Wojna trwa.

(WON)

Dodaj komentarz