LEGNICA. Redakcja „GW” wyróżniła artystę

IMG_8138Aktor Paweł Palcat znalazł się w grupie pięciu osób nominowanych do dorocznej nagrody „Gazety Wyborczej” WARTO w kategorii teatr. Jest jedynym legnickim twórcą, którego dostrzegła kapituła.

Artysta został wyróżniony za rolę Henryka Karlińskiego – twórcy legnickiego chóru Madrygał w plenerowym spektaklu „Człowiek na moście”. Po czerwcowej premierze tego spektaklu, przyznając Pawłowi Palcatowi plusa na łamach dwutygodnika „Puls Regionu” argumentowaliśmy: „Na legnicką scenę wtargnął niczym piorun, natychmiast doprowadzając widzów do obłędu. Swym fenomenalnym monodramatem Roxxy Hot ukradł serca rozbestwionej sukcesami tego teatru publiki. I choć to było niemal dekadę temu, wciąż pozostał urzekającym wrażliwcem. Ten dojrzały już artysta – o nadal chłopięcej urodzie, niesamowitej sylwetce i rozbrajającym głosie – najlepiej się czuje w autentycznych postaciach. Takich z krwi i kości. Pozornie szorstkich. Kończący się sezon może nazwać złotą henrykówką. Zaczął od Henryki Krzywonos, a skończył na Henryku Karlińskim. Spektakl poświęcony słynnej tramwajarce z powodzeniem: napisał, wyreżyserował i pokazał w połowie polskich miast. W postać twórcy Legnicy Cantat wcielił się tak doskonale, że świadkowie historii musieli się szczypać z wrażenia. Nomen omen… bomba!”

IMG_7363Bomba, ponieważ aktor otrzymał taką nagrodę od stowarzyszenia przyjaciół legnickiej sceny za cały sezon. Paweł Palcat nie ukrywa, że nominacja kapituły dolnośląskiego wydania „Gazety Wyborczej” bardzo go cieszy. Przyznaje, że rola Henryka Karlińskiego była dla niego sporym wyzwaniem, ponieważ nie zachował się żaden materiał filmowy, uwieczniający charyzmatycznego dyrygenta. Na szczęście zostały zdjęcia. Aktor wnikliwie przyglądał się tej postaci, próbując odwzorować gesty, mimikę, wszystkie napięcia na ciele. Obserwacje okazały się trafne do tego stopnia, że publiczność, która miała okazję osobiście poznać Henryka Karlińskiego, była pod ogromnym wrażeniem podobieństwa aktora do zmarłego wiele lat temu dyrygenta.

Paweł Palcat ujawnia, że dla niego i kolegów było trudne widowisko ze względu na miejsce – dziedziniec zamku Piastowskiego. – To nie jest scena, tylko duży plac, stąd fizycznie musieliśmy się nieźle nabiegać. Z prób wychodziliśmy bardzo wymęczeni, a do tego naszym występom towarzyszyły burze i wiatry – wspomina artysta, który jest zapalonym biegaczem i takie trudy nie są mu obce.

Z

Dodaj komentarz